W dniu 2014-02-05 21:10, Justyna Vicky S. pisze:
>
> Wiesz, to ja chyba też już do dinozaurów należę, bo jak byłam w
> podstawówce to może raz czy dwa dostałam 6 - wtedy z angielskiego,
> jako jedyna z klasy napisałam na 100% słówka. A tak to 6 były ogromną
> rzadkością.
>
> Zawsze mi się wydawało, że ocena celująca jest dla wybitnych. Ale jak
> widać teraz to nie ma większego znaczenia. Alek z angielskiego w tym
> semestrze przyniósł dwie celujące, a ja wcale nie wiem za co ;)
> Z naszego szkolnego systemu oceniania wyczytałam, że:
> Ocenę celującą otrzymuje uczeń, który:
> a) opanował wiedzę i umiejętności wykraczające poza program nauczania
> przedmiotu w danej klasie, samodzielnie i twórczo rozwija własne
> uzdolnienia,
> b) wykorzystuje zdobyte wiadomości i umiejętności w rozwiązywaniu
> problemów teoretycznych lub praktycznych z programu nauczania danej
> klasy,
> c) rozwiązuje zadania nietypowe, wykraczające poza pogram nauczania
> danej klasy,
> d) osiąga sukcesy w konkursach i olimpiadach przedmiotowych, zawodach
> sportowych i innych, kwalifikujących do finałów wojewódzkich
> (regionalnych) albo krajowych
>

O, tyle to ja też wyczytałam. ;) Ciekawa byłam, jaka jest praktyka w
innych szkołach. Niemniej śmieszy mnie ocena 6 na szynach. ;)

> A z doświadczenia innych rodziców ze starszych klas zdążyłam się
> dowiedzieć, że ocena, zwłaszcza końcowo semestralna/roczna potrafi być
> oceną uznaniową. Dziecku wychodzi 5, idzie do nauczyciela, że
> chciałoby mieć 6, dostaje zadanie nadprogramowe i dostaje 6 na koniec
> semestru...
>
> Jaka tu sprawiedliwość ? Ocena nie jest odzwierciedleniem wiedzy i
> umiejętności dziecka...
> Teraz 6 rozdaje się łatwo. Wydaje mi się, że wystarczy że na
> sprawdzianie dziecko wypadnie nieco lepiej na tle klasy i celująca
> gwarantowana ;)

No widzisz, to pewnie zależy od nauczyciela. Pani od plastyki nie
postawiła Mai na semestr celującej, pomimo wygranego konkursu i
cząstkowych ocen 5/6.

Ewa