Data: 2012-12-15 13:20:34
Temat: Re: Teatr"Gniew Dzieci" ciekawe kiedy w Łodzi?
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ren@t@" <r...@w...pl> napisał w wiadomości
news:kahj2e$vh4$1@node2.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" napisała w wiadomości
> news:50c86e77$0$1301$65785112@news.neostrada.pl...
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:1jr1fvkupzehf$.ddp084f2qds5.dlg@40tude.net...
>>>
>>> Najlepiej jeśli podam przykład bliższy autorowi: jeśli ktoś przyjdzie do
>>> niego brudny i głodny oraz zmęczony i poprosi o strawę i nocleg, to o
>>> ile
>>> mu ich udzieli, BĘDZIE STAWIAŁ WARUNKI - przynajmniej umycia się i
>>> zachowania zgodnego z przyjętymi w jego domu normami... A jeżeli
>>> przybysz
>>> odmówi, zarzucając gospodarzowi zbyt ostrą ingerencję w jego życie, to
>>> zaiste, gospodarz ma prawo go nie przyjąć i serdecznie sie uśmieje z
>>> pretensji...
>>
>> I będzie się śmiał jeszcze długo po tym, jak następnego dnia przy jego
>> furtce służby odnajdą zwłoki zamarzniętego wędrowca. Ot katolickie
>> podejście.
>
> Też przyznaję się do katolicyzmu więc się odezwę.
> Ja w takiej sytuacji (pukający do drzwi brudny, prawdopodobnie głodny i
> zmęczony ale też i prawdopodobnie agresywny człowiek) najprawdopodobniej
> nie otworzyłabym drzwi. To prawdopodobieństwo nieotworzenia rośnie wraz ze
> wzrostem upojenia alkoholowego (innych symptomów nieobliczalności)
> pukającego.
> Na coś ciepłego do picia i jedzenia oraz ewentualnie ciepłą odzież pewnie
> mógłby liczyć (o ile miałabym to w domu i jeżeli przekazanie tego nie
> wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem wtargnięcia intruza do domu - ale też
> pewności nie mam) na wpuszczenie do domu nie.
> Mam dwóch małych synów - i wolałabym oglądać zamrznięte zwłoki takiego
> człowieka pod swoimi drzwiami niż zwłoki moich dzieci w moim domu (czy
> choćby odwiedzać te dzieci w szpitalu bo "gość" je pobił/zgwałcił/czymś
> zaraził/potwornie przestraszył). Nie pretenduję do miana świętej. Ba nawet
> nie widzę tutaj sprzeczności z nakazem "będziesz miłował bliźniego swego
> tak jak siebie samego" - ponieważ nic tam nie ma o tym, że mam tego
> bliźniego traktować lepiej niż siebie i swoją rodzinę. Śmiać bym się nie
> śmiała ale też i zapewne wyrzuty sumienia (po podjęciu takiej a nie innej
> decyzji) by mnie nie męczyły.
>
Ba! Wręcz grzechem jest miłowanie kogoś bardziej niż samego siebie. No poza
tym, że jest to awykonalne jednak:-)
Mieszkając w starym budownictwie- bez domofonu, zamykanych drzwi- często
pukali tacy bezdomni- szczególnie zimą. Prosiłem, żeby pozostał na klatce
schodowej- zaraz mu coś przyniosę- i przynosiłem, co tam miałem. Jednak na
wpuszczenie do domu bym się nie zdecydował.
Nie uważam jednak, że czymś złym- lepszym- gorszym jest wpuszczanie czy
niewpuszczanie bezdomnego. To wszystko powinno być dostosowane do tego, co
sami w danym momencie sobą reprezentujemy. Kiedyś do RM zadzwonił słuchacz i
opowiadał, jak szukał Chrystusa. Aż zobaczył go w oczach pewnego bezdomnego,
którego wpuścił do swojego domu a następnie pozwolił ze soba zamieszkać- aż
ten powrócił do normalnego życia. Tyle, że gdyby ktoś próbował coś takiego
zrobić wbrew sobie- taki "eksperyment" z całą pewnością skończył by się źle
dla dobroczyńcy. A może nawet tragicznie.
--
Demokracja to rządy osłów, prowadzonych przez hieny
Arystoteles
--
Chiron
|