Data: 2004-08-01 22:08:18
Temat: Re: Typowy problem typowego nastolatka
Od: "Redart" <r...@w...op.to.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Szajac" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
news:OWaPc.73835$i27.70617@news.chello.at...
> Więcej danych zawarłem w emailu na odpowiedź postu Tytusa (przed sekundką)
> A czemu nie próbowałem? Ponieważ zostało mi to odradzone. Według mojego
> kochania, nic to by nie pomogło a tylko może pogorszyć sytuację. Na
początku
> naprawdę myślałem, że rozmowa może coś pomóc. W tej chwili jestem niemal
> pewny, że nic bym nie osiągnął (brak mozliwości podjęcia dialogu) a mój
> widok tylko by ją bardziej rozsierdził...
Teraz moja kolej, robaczku ...
Spróbuję zrobić pewien ekstrakt tego, co powiedzieli już Tytus i cbnet
(głównie)
i dorzucę coś swojego.
1. Nie jesteś ku...a nastolatkiem i Twoja dziewczyna też nie (była w związku
z 36
letnim facetem ? Staaaary ...).
2. Możesz sobie "analizować na chłodno" jeszcze bardzo dużo, ale to nie jest
chyba dobry substytut dla związku z rzeczywistą dziewczyną ? A kamieniem
węgielnym
tego związku jest (niestety ?) związek/praca także z jej matką. Tak więc
stary - nie
zastanawiaj się, tylko SIĘ PRZEDSTAW. PAKUJ SIĘ Z BUCIORAMI w życie Twojej
dziewczyny i jej matki. Ale wpierw STOP - patrz punkt 3.
3. Wygląda na to, że Twoja dziewczyna została postawiona w sytuacji impasu
i NIE DOJRZAŁA do tego, by się z niego wydostać. Ale musisz to sobie
uświadomić:
jej ewenntualne wyjście z domu to wielki TRUD, zarówno dla niej jak i dla
Ciebie
(każdego jej partnera). Ona nauczyła się żyć w środowisku chorej równowagi,
jej osobowość jest silnie przerośnięta przez patologiczne relacje z matką, a
także
przez relacje matka-ojciec. Ty jesteś dla niej "światem alternatywnym", w
którym
ona znajduje sobie przeciwwagę dla swojego świata rodzinnego. I w ten
właśnie sposób
na chorą sytuację w rodzinie znalazła rozwiązanie: chory kompromis, w którym
Ty
niestety jesteś kolejną wciągniętą ofiarą (ale sam żeś się prosił. Ciekawe
dalczego ;).
Niestety nie oznacza to, że Ty możesz gładko ją wciągnąć w swój alternatywny
świat,
bo Twój (Wasz razem) świat nie jest dla niej centrum, ale właśnie
przeciwwagą.
Rozumiesz ? To oznacza, że istnieje poważne niebezpieczeństwo, iż po
gwałtownym
przecięciu chorej sytuacji z matką dziewczyna całkowicie rzuci się w Twoje
ramiona i ...
runiecie oboje w dół ... A jej matka poleci w swoją stronę oczywiście
(będzie
mężowi do końca swoich marnych dni tłuc co dzień na śniadanie, obiad,
kolację
"a nie mówiłam, to Twoja wina, córkę żeś nam zmarnował, sprzyjałeś temu
prostakowi").
4. Teraz powrót do punktu 2.
Być może sytuacja jednak nie jest AŻ TAK POWAŻNA, tylko po prostu jej matka
ma od krótkiego czasu wyjątkowego zajoba. Twoja obecność w domu lubej,
wejście w kontakt z przyszłą teściową pozwoli Tobie dużo lepiej przyjrzeć
się "rzeczywistości". Zobaczysz na własne oczy, co się dzieje między Twoją
lubą a Twoją matką. Musisz obserwować swoją lubą - czy jej zachowanie
wykazuje zdolność do tego, by samodzielnie potrafiła przeciwstawić się
matce i to w sposób dojrzały. SAMODZIELNIE. DOJRZALE. Czyli
czy Twoja luba wykazuje niezależną równowagę, czy raczej jej postawy
wobec matki (i mysli wyjścia z domu) przyjmują formy skrajne:
całkowita uległość: "Nie, mamusiu, nie zrobię Ci tego, porozmawiam z nim,
masz rację, nie teraz" lub histeryczna ucieczka z domu "ja już dłużej tak
nie mogę,
nienawidzę Cię, on mie zabierze". Ideałem by było, gdyby Twoja luba wykazałą
postawę w rodzaju "przepraszam mamo, ale nie mogę się z Tobą zgodzić,
porozmawiamy jeszcze, ale teraz pa" - ale na to pewnie nie możemy liczyć.
Jednakże Twoje osobiste zjawienie się w domu jest konieczne do tego, by
wprowadzić
tam element świeżości, by ludzie nie mogli ucierać dokładnie tych samych
schematów. Tyle, że oni mają już prawdopodobnie wypracowane schematy
także na okoliczność "córka ma chłopaka", więc plansza do gry jest pewnie
przygotowana.
5. Jeśli jest tak źle jak myślę, a Ty jednak bardzo chcesz być przy tej
dziewczynie
"do końca swoich dni", to oczywiście ona musi wyjść z domu. Jest tylko
kwestia złapania przeciwwagi. Jeślibyście objęli drogę "krótkiego cięcia",
czyli luba pewnego dnia oznajmia matce, że wychodzi i mieszka odtąd z Tobą
- miejcie dobrego psychoterapeutę (dla lubej i Ciebie w sumie też) pod ręką.
Chodzi o to, że gry prowadzone z matką Twoja luba zacznie wygrywać
prawdopodobnie teraz na Tobie, pewnie zmodyfikowane, być może trudne
do zidentyfikowania. Być może pojawią się one z całą mocą dopiero, jak
będziecie mieć dzieci. Tak czy siak - będziesz miał znów teściową w domu,
tyle, że w skórze żony.
Możesz też przyjąć drogę "ewolucyjnego przekształcenia" - czyli zamiast
wyrywać
lubą z domu sam do niego wchodzisz (podporządkowywujesz się grom
teściowej, jesteś miekki, zbliżasz się do niej ile tylko się da na jej
warunkach),
a potem, kiedy jesteś już "in" zaczynasz powolną "odwewnętrzną"
rozpierdziuchę
- stopniowo zastępujesz swojej lubej chorą matkę własnymi zdrowymi(?)
alternatywami. Ta droga jest mniej ryzykowna dla twej lubej, ale dużo
bardziej
dla Ciebie - prawdopodobnie "poziom satysfakcji" z tak prowadzonego
życia będzie porównywalny do poziomu "otwartości" Twojej teściowej. Czyli
coś bliskiego
zeru, a raczej wartości ujemne. Co najlepsze - kłody pod nogi będzie Ci
kłaść
zarówno teściowa, jak i Twoja luba - każda próba wprowadzenia zmiany
będzie odbierana jako atak na ustalony porządek. W ten sposób Twoja luba
chyba nigdy nie dojrzeje. Nie dojrzałą przecież z dużo starszym facetem.
Bardzo łatwo stracić w ogóle poczucie sensu i kierunku, a co dopiero
realizować
subtelny i wyrafinowany plan ... Zwariować można ...
Tak więc Stary - musisz być świadom: problemy Twojej lubej z jej matką
to raczej nie Twoje problemy (choć to w sumie jest ciekawe - dlaczego
taką sobie wybrałeś dziewczynę ? Co Cię w niej ciągnie, a co denerwuje ?).
Jeśli chcesz być z Twoją lubą - nie unikniesz bliskiego przebywania
z teściową (nie ważne, w czyjej skórze). Twoja teściowa pokazuje to, z czym
na pewno będziesz się musiał zmierzyć i nie jest to proste, z tego co
piszesz.
Twoja luba i jej matka to tandem, choć Twoja luba może chciałaby myśleć,
że to tylko jej matka jest ta "zła". Jeśli jednak zabraknie matki, to kto
stanie się tym "złym" ? Ty, czy może Twoja córka dopiero ?
Koniec konfabulaji.
Nie jestem psychologiem ani nic z tych rzeczy.
No to pa ! I bądź rozsądny człowieku. Jeśli chcesz kogoś "ratować"
to wybierz kogoś, kogo jesteś w stanie uratować. Trza tu dobrze mierzyć
siły. A z taką teściowa to raczej nie da się "na chłodno".
|