Data: 2002-11-27 13:19:49
Temat: Re: USC [bylo: Re: kobiece oswiadczyny? dlugie!]
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Hanka Skwarczyńska" wrote:
>
> Mnie po prostu jakoś wewnętrznie nie
> pasuje ta właśnie serdeczność urzędnika państwowego.
W naszym przypadku serdecznosc pani z USC byla adekwatna do
zaistnialej miedzy nami wiezi, zamienilismy bowiem pare milych
zdan w UM i potem rozmawialismy chwile przed slubem.
> Nie wiem,
> czy potrafię to jasno wytłumaczyć, ale chodzi mi o to, że od
> strony "państwowej" ślub cywilny jest dla mnie zwykłą umową
> między dwojgiem ludzi i jak urzędnik się urzędowo cieszy ;), to
> to jakieś takie dziwne jest.
I tu pies pogrzebany - dla mnie zwyklosc tej umowy jest tozsama
niezaleznie od formy. To zwykla umowa.
A czy cieszy sie w mojej sprawie urzednik, sprzedawca,
policjant, czy tez moze konduktor - niewazne, grunt, zebysmy
byli wobec siebie mili i mieli mile wspomnienia.
> W końcu notariusz, u którego
> podpisywałam akt kupna ziemi, nie gratulował mi i nie życzył
> przyjemnego mieszkania :)
A nam ostatnio notariusz zyczyl... ;-)
I jesli notariusz (czy ktokolwiek) ma ochote i okazje "zdjac
maske formalnosci", i pokazac kawalek siebie, np. swoje poczucie
humoru, to ja sie bardzo ciesze, bo nie lubie byc traktowana
bezosobowo.
> > [...] Ale nie podejrzewam Cie, ze krytykujac
>
> Zaraz krytykując :) Nie o to mi chodziło, po prostu _do_ _mnie_
> ta stylistyka nie trafia.
Ja mysle, ze kazdy slub inny i inna ma w efekcie stylistyke.
> > slub cywilny wyrazasz
> > zachwyt dla koscielnego.
> Tak z definicji to nie. Tylko na ślubie kościelnym ta cała
> "ideologiczna" otoczka jest bardzo na miejscu, w końcu o to
> chodzi, a nie o tę białą kieckę, nie?
Z tego, co widzialam, to chodzi o te otoczke i kiecke zwykle.
Gdy slysze kazania i zyczenia ksiezy na slubach znajomych, i
widze, ze potulnie przytakujac tego sluchaja, to mnie zatyka, bo
to jawna hipokryzja.
> Ja mam chyba po prostu
> "rozwarstwiony" pogląd na ślub (cywilny, czyli umowa z jakimiś
> tam skutkami prawnymi, kościelny, czyli przeżycie duchowe, i
> "część artystyczna", czyli wszelkie rytuały, kostiumy i
> dekoracje, to są dla mnie trzy oddzielne kawałki) i jeśli te
> warstwy zaczynają się mieszać, to robi mi się dziwnie :)
Na to wychodzi, ze on zlozenie rozwarstwiony. Twoje prawo. Wcale
nie sadze, ze zle, ze Ci sie rozwarstwia.
Mnie sie zreszta tez rozwarstwia, dlatego wlasnie sluby
koscielne mnie nie zachwycaja. W moim srodowisku zwykle czesc
artystyczna realizowana jest w miejscu przezyc duchowych.
Moim zdaniem ta "zwykla umowa" nie wymaga wielkiej pompy (jesli
sie nie ma ochoty skorzystac z pretekstu).
Nie widze niczego niestosownego w tym, by zawrzec ja w milej
atmosferze.
Z racji braku zapotrzebowania na przezycia duchowe i rozbudowana
oprawe artystyczna wybralismy opisana opcje.
Okazalo sie (na miejscu), ze moze ona przybrac "akuratna" wg nas
forme. I wlasciwie tylko to chcialam Ci przekazac - ze nie musi
byc pierwszomajowo. :-)
Dominika
|