Data: 2008-09-11 14:49:12
Temat: Re: Ubiór szkolny, co można a czego nie? ;)
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik " Iwon(K)a"
> Wyobrażeniami na temat tego, co uważam za żalosne. Nie pisałam nic o
>> wchłanianiu i akurat ten aspekt nie jest żałosny.
>
> czyli co jest zalosne w piciu parunastu ml?
>
Od 5-10 (bliżej 5) do parunastu droga daleka (znowu przekłamujesz moje
wypowiedzi). Ilość jest żałosna, bo nawet nie dam rady spłukać soli z
języka. Co się nie najesz, to się nie naliżesz.
> znaczy wino juz nie podkresli smaku w potrwach powiedzmy lekko strawnych?
> w
> jaki to nibuy sposbo ma podkreslic smak (ajkei chemicznobilogoczne
> wytlumaczenie poprosze)
>
W niektórych, na końcu akapitu wymieniłam jedną. Do większości nie pasuje,
bo zamiast smak podkreślić jedynie go tłumi, lub za bardzo kontrastuje - ale
to wyłącznie kwestia doboru wina podobno. Jesteśmy dość wybredni i akurat te
ponoć komponujące się dobrze nie podeszły nam smakiem.
>> O raz dodać swój niepowtarzalny aromat do reszty
>> kompozycji posiłku. Jak kwaśne mleko.
>
> kwasane meleko jest posilkiem, jego czescia.
Jak wino.
> To jak kotlet do ziemniaka,
> tyle tylko ze jest lekki, zimny, i przy okazji gasi pragnienie- dobry wiec
> na lato.
>Nie ma za zadanie podkreslic smaku, bo sam ma w sobie dosc wyrazny
> smak i srednio podkresla smak ziemniakow, co najwyzej je zabija.
>
Pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu. Kwaśnie mleko podkreśla smak
ziemniaków. Nie gasze nim pragnienia, podobnie jak nie używam do tego wina.
Do tego na moim stole króluje jesienią i wczesnym latem.
>> Ale już rozumiem, skąd uznanie za
>> lekarstwo :). Zatem objasniam: są kuchnie, w ktorych wino podawane jest
>> nawet do zupy i chleba z oliwą.
>
> sa to kuchnie kiedy bardzo czesto wino jest rozupszczane woda.
>
A co to ma wspólnego z naszą rozmową? Przestań rozrywać akapity, mam pisać
jedną myśl jednym ciągłym zdaniem, żeby dotarło, że powyższe stwierdzenie ma
nierozerwalny związek z objaśnieniem, które od niego odłączyłaś? .
>> Zdanie do przecinka sugeruje właśnie taki
>> śródziemnomorski styl. Dodane ograniczenie (do ciężkostrawnych) dość
> dobrze
>> określa grupę potraw, której w moim domu towarzyszy wino - smażone,
>> pieczone, mocno przyprawione. Co nie znaczy zawsze, do golonki w zyciu
>> nie
>> podam a lekkostrawna lazania byłaby mdla bez dodatku wina.
>
> wino ma za zadanie poprawic trawienie, bo alkohol w nim zawarty emuluje
> lepiej tluszcze, co poprawia trawienie. I podkreslenie smaku to sobie
> mozesz
> wsadzic w swoje mrzonki (o ile dobrze sobie z tegos prawy nei zdajesz,
> tylko
> teraz udajesz z tym smakiem) lub niemrawe tlumaczenia- niemrawe, bo sama
> podkreslilas, ze podajesz je do pokaromow ciezkostrawnych- czyli wiez juz
> o
> trawieniu......
Mówisz mi, jakie zadania ma serwowane u mnie pożywienie? :))))
Smak wina to mrzonki?
Pokolenia winiarzy właśnie wykonały obrót w grobie w niemym zdumieniu.
Rozumiem, że można być zupełnym laikiem, na kiperów patrzeć podejrzliwie,
ale chwalić się tym nie wypada. :-/
Czekaj, czekaj, wielbicielka jedzenia przemysłowego z mikrofalówki? To ja
przepraszam, trudno łysego przekonac do zalet grzebienia, do końca życia
będzie twierdził, że jemu do drapania się po czaszcze starczą pazury. :DDD
>> Kluczowe określenie - pijak.
> kluczowe okreslenie- libacja.
Tu się chyba zacznie crtl c + ctrl v " Pijatyka (l.poj.) nie jest wyłączną
domeną pijaków i nie implikuje z
automatu lądowania pod stołem."
>> Zaczynam mieś wrażenie, że toczę debatę z Córą Amerykańskiej Rewolucji.
>> :DDDD
>
> a ja, ze z Corka Polskiego Przemyslu Alkoholowego.
>
Wypraszam sobie, żadnego polskiego! W alkoholach jestem internacjonalną
szowinistką. :)
>> Nie użyłam zwrotu 'NICZYM nieskrępowana libacja' tylko libacja
> nieskrępowana
>> karmieniem.
>
> owszem. I cos to zmienia w zkaresie definicji "libacji"?
>
Zmienia w zakresie 'niczym', które to słówko usiłowałaś chyłkiem wprowadzić.
>
>>Pozostają jeszcze zasady dobrego wychowania na przykład i
>> podstawowej kultury, które wykluczają 'niczym nieskrępowane' zachowania,
>> nieważne czy spowodowane alkoholem czy zwykłą głupawką.
>
> wybacz, ale piszesz komlpetne bzdury. Zasady dobrego wychowania przestaja
> obowiazywac w czasie spozywania alkoholu- i to jest fizjologia.
ROTFL
A po namyśle - współczuję, naprawdę.
Nie wiem i nie chcę się nawet domyslać kto wpoił Ci podobnie przekonanie.
Szukam w pamięci imprezy z kudźmi leżącymi pod stołem i nie znajduję. Takoż
'odblokowania wszelkich hamulców'... pewnie za każdym razem miałam amnezję
poalkoholową? :))
> Alkohol jako
> trucizna komorkowa, co wiecej jako chemiczna substancja przeikajaca w
> takim
> samym stezeniu do komorek jaki jest we krwi, uposledza racjonalzim
> czlowieka, i odblokowuje wszelkie hamulce. I dzieje sie to nawet gdybys
> bardzo chciala ladnie zachowywac. Twoj mozg ma inne o tym wyobrazenie. I
> wcale nie trzeba butli wodki, zeby odblokowac hamulce czlowieka
> niepijacego.Takze piszac o zasadach dobrego wychowania w czasie "libacji"
> udowadzniasz, ze nie znasz efektow alhoholu na organizm.
>
Jaka śliczna racjonalizacja...
Sprawdziłaś to kiedyś w pratyce, pijąc dla odmiany w towarzystwie ludzi
kulturalnych?
EwaSzy
|