Data: 2003-10-10 17:19:33
Temat: Re: W kwestii formalnej
Od: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@c...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Andy" <a...@f...com> napisał w wiadomości
news:Pine.LNX.4.44.0310101406450.29662-100000@znik.w
bc.lublin.pl...
.......................... cięcie wszystkich opinii bez względu na to
jak są uzasadnione.................
1. Kolego Andy, jeśli odbierasz zwracanie się do Ciebie w formie Pan
na forum internetowym jako obraźliwe, to jest to moim zdaniem rodzaj
dewiacji, która niekoniecznie *musi* być akceptowana niezależnie od
długości stażu w Sieci i pełnionych funkcji.
2. Jak słusznie zauważa Pan Adam, u genezy formy "ty" leży brak
rozróżnienia w tłumaczeniu z angielskiego tego zaimka jako "ty" albo
"pan, pani". Jako osobie znającej również nienajgorzej francuskie
realia, uważam, że "tykanie" osoby, która sobie tego może nie życzyć,
jest z całą pewnością przejawem: po pierwsze braku wychowania, po
wtóre bezzasadnym spoufalaniem się, a także bliższe jest obraźliwemu
potraktowaniu rozmówcy niż użycie formy "pan, pani".
3. "Tykanie" powszechne w Internecie mogłoby sugerować bliskość osób
używających Sieci i często korzystających z tych samych gremiów
dyskusyjnych, tymczasem praktyka dyskusji na takich gremiach wcale nie
prowadzi do takiego wniosku. "Tykając" Ciebie, jeśli nie zrobiłeś
zastrzeżenia, że sobie tego nie życzysz, dostosowuję się do przyjętych
form, jednak daleki jestem od tego, by z tego czynić niewłaściwy
użytek i uznać zarazem, że jest to jedynie możliwa forma zwracania się
do siebie dwojga ludzi. Jaki? Taki jak w życiu. Jeśli nieopatrznie
przejdziesz na "ty" z niewłaściwą osobą w życiu prywatnym, to możesz
spotkać się (nierzadko) z przypadkiem, że ktoś kto uważa , że może
mówić Ci "ty", w pewnym momencie będzie uważał, że jest całkiem na
miejscu, kiedy zwraca się do Ciebie per "ty kutasie". Smutne to, ale
wcale nie takie rzadkie i znajduje swoje odbicie na np. wielu
niemoderowanych listach dyskusyjnych.
4. Obce naszej kulturze i pochodzące z obyczajowości anglosaskiej
zwyczaje stają się pomału normą od czasu kiedy to , niby, staliśmy się
wolnym krajem, w którym pojęcie właściwego korzystania ze zdobytych
wolności przybiera nazbyt często karykaturalne formy. Przykłady?
Proszę bardzo.
"Walentynki" to pradawny staropolski obyczaj (jakby nie można było
ożywić tego co już istnieje w naszej polskiej tradycji). Wkrótce
będziemy mieli Wszystkich Świętych, dzień zgodnie z obyczajowością
polską przeznaczony na refleksję nad życiem człowieka i na wspomnienia
osób bliskich, które odeszły. Jest wielce prawdopodobne, że to święto
wkrótce zostanie zamienione w karykaturalny jarmark, obcy naszej
kulturze, zwany "Halowe'en", z wydrążoną dynią jako podstawowym
atrybutem, "miłe" tego początki już możemy dostrzec. Od przedsiębiorcy
X dostaję list adresowany do mnie personalnie jako osoby kierującej
spółką z o. o. i ten osobnik zwraca się bez pardonu do mnie "ty". Co u
licha ? Czyżbyśmy razem pasali bydło? Otrzymuje ode mnie stosowna
odpowiedź. Jak Wam się podoba obyczaj pana redaktora Urbańskiego,
młodego człowieka z TVN, który prowadząc teleturniej zwraca się do
osoby która mogłaby być jego dziadkiem per "ty"? Podobne "popisy" w
telewizyjnym stylu daje w czasie teleturnieju pan Strassburger (od
kiedy zwrócono Mu uwagę, by nie przytulał się do rozmówcy w czasie
finału, zachowuje teraz odpowiedni dystans fizyczny).
Czyżby panowie ci czerpali i propagowali zwyczaje ze skarbnicy
internetowej? Ja uważam jednak, że to znak czasu. Brak kidersztuby.
Bezmyślne "luzactwo" oparte na najgorszych wzorach z filmów
amerykańskich, albo równie "luzackie" wymogi licencjodawców (pewnie
również amerykańskiego autoramentu) opisywanych imprez.
Reasumując: uważam, że "tykanie" kogokolwiek wbrew jego życzeniom jest
*nietaktem i przejawem braku wychowania* , a nie jest czymś takim
zwracanie się do rozmówcy per "pan". Zapyta ktoś, a jak to rozpoznać
,że ktoś sobie nie życzy "tykania"? To proste, jeśli ktoś do mnie
zwraca się per "pan", to nie rewanżuję mu się, zwracając się do niego
per "ty". I to by było na tyle.
Dodam tylko, że by to co napisałem w pełni pojąć i docenić, trzeba
parę lat przeżyć na tym "łez padole...".
--
Zbig A G
|