Data: 2000-01-19 16:49:07
Temat: Re: W pewnej szkole, w pewnym mieście...
Od: "Krzysztof Ciesielski" <k...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marcin Orlowski napisał(a) w wiadomości: <864f6l$ld2$1@flis.man.torun.pl>...
>Dla mnie jest normalne pytanie: podaj narodowosc ucznia
Panie Marcinie. Pytania o narodowość nie zadaje się nawet przy wydawaniu
dowodu osobistego. A Pan chce je zadać w szkole uczniom. I to jako pierwsze,
zanim padną dalsze. To już jest segregowanie uczniów wg narodowości. Od tego
tylko krok do oddzielnych szkół...
>ze pytania sa ukladane na podstawie pewnych juz poczynionych
>obserwacji.
Ciemna cera i kręcone włosy - Cygan; blady blondyn - Polak?
>Ktos zalozyl teze, ze Romowie z powodu tradycji nie chca czy nie
>potrafia regularnie uczeszczac do szkoly - i teza okazala sie
>NIEPRAWDZIWA. NIEPRAWDZIWA to nie znaczy RASISTOWSKA!!!
Sama w sobie teza BYŁA rasistowska. Bo przyczynę niewłaściwego postępowania
upatrywała w narodowości.
>Kazdy problem trzeba zdefiniowac.
Słusznie. Definicja problemu: nieusprawiedliwiona absencja.
>Skad sie wywodzi, jakie sa jego
>przyczyny. Dzieci sa rozne - z roznych domow. Pan nie chce dostrzec
>drugiej czesci "z roznych domow". Inaczej nalezy podejsc do dziecka,
>ktore pochodzi z rodziny alkoholikow, inaczej do dziecka, ktore pochodzi
>z rodziny kryminalnej, inaczej do dziecka, ktorego rodzice nie kochaja,
>inaczej do dziecka, ktore jest prostym leniem, inaczej do dziecka, ktore
Tyle linijek i ani słowa o narodowości. Wreszcie dotarł Pan do tego, co
najistotniejsze. A co ja powtarzam chyba w każdym poście. Narodowość nie ma
znaczenia - znaczenie ma konkretny problem. Docieramy do konkretnej rodziny
i badamy przyczyny tego, że dzieciak nie chodzi do szkoły. Ale robimy to BEZ
żadnych wstępnych założeń. Po prostu gromadzimy informacje o rodzinie i
dziecku. Ale znów - nie zaczynamy od narodowości, wyznania czy poglądów
politycznych, bo te są kwestiami drugorzędnymi. Badamy, jaka atmosfera
panuje w rodzinie. Czy dziecko ma odpowiedni klimat do nauki. I tu może paść
ze strony rodziców tekst "a po co mu ta szkoła". Albo jak usłyszała kiedyś
moja koleżanka - polonistka w wiejskiej szkole pod Zamościem: "matko i tak
bedzie" (podczas wywiadówki matka o słabo uczącej się córce). Takie
stwierdzenia zaś niezależne są od narodowości - wśród Polaków nie brak ludzi
tak myślących.
>do innej podstawoawki w drugiej czesc krajui - jest wiele powodow dla
>ktorych
>dzieci nie chca chodzic do szkoly - nie mozna wrzucac ich do jednego worka.
A właśnie Pan wrzuca wszystkich do jednego worka - z kieszonkami pod nazwą
"narodowość". Czy wśród Romów nie ma różnych przyczyn wagarowania? A Pan je
wszystkie zbywa rzekomym wpływem kultury cygańskiej.
Pozdrawiam
K. Ciesielski
|