Data: 2005-07-05 11:11:02
Temat: Re: Wie?ci z Europy - adopcje dzieci
Od: "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Joanna Słocka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dadoq6$8bs$1@news.onet.pl...
>
>> Te znane mi, to RZECZYWISTE związki homo, a nie jakieś farbowane
>> fanaberie
> I to, ze komus zycie nie ulozylo sie tak prosto jak niektorym:
> "~mialam piekny romans, teraz udane malzenstwo, dzidzius z mezem, jestesmy
> tacy wspaniali i niefarbowani" chyba nie jest powodem, by nazywac
> "farbowanymi nierzeczywistymi fanaberiami" zwiazki ludzi, ktorzy do
> spokojnego zwiazku dochodzili troche trudniejsza droga.
No może. Ja jakoś nie mam przekonania co nie znaczy, e wpycham ich na stos i
podpalam :)
>
>> z facetem, to chyba, hm, niemożliwe z punktu widzenia biologii?
> Wypowiadam sie jedynie o parach les, gdyz innych nie znam.
A widzisz, ja znam pary "brzydszej" płci :)
>> Sądzę, że się nie znam. Nie bardzo rozumiem, skąd taki hetero nagle staje
>> się homo.
> Nie staje sie - o co Ci chodzi?
MNie chodzi o to, że nie wierzę, by ktoś o swojej orientacji dowiedział się
w wieku dorosłym, po (nieodpowiedzialnym, z mojego punktu widzenia) poczęciu
dzieci. To burzy teorię o biologicznym uwarunkowaniu homoseksualności :) TĘ
orientację zna się dużo wcześniej. Od wieku pokwitania najpóźniej. I
rodzenie dzieci wydaje się krzywdzącą dla dzieci próbą rozwiązania własnych
problemów. Te dzieci ten koszt płaca już w momencie narodzin. Lub poczęcia.
>Bo mnie o to, ze dziecko w razie wypadku biologicznego rodzica jest wyrwane
>ze swojej rodziny i oddane obcej parze hetero. Tak wiec frazes o tym, ze w
>zakazie adopcji zwiazkom homo chodzi o dobro dzieci jest zwyklym belkotem.
Dzieci partnera. OK. Co nie zmienia mojej podejrzliwości z punktu widzenia
psychologicznego wpływu wychowania na późniejszą ścieżkę życia w takim
przypadku.
Oczywiście nie uważam, by dzieci należało w takiej chwili izolować od
biologicznych rodziców, by się "nie zaraziły". Ae, jak wspomniałam,
skrzywdzone są już znacznie wcześniej.
>Bo w takiej sytuacji uczucia i dobro dziecka jest zupelnie ignorowane,
>liczy sie jedynie to, ze para ktora ma przejac dziecko, mimo ze obca, to
>przynajmniej jest heteroseksualna.
To oczywisty absurd, prawda.
>> NO jakby tu rzec... nie znam i nie mam zdania.
> Co nie przeszkadza Ci miec pogladu ze "nie i juz"? Troche dziwne miec
> poglady i nie miec zdania na ich temat.
To ja może uściślę: jestem PRZECIW adopcji obcych dzieci przez pary
homoseksualne. "Nie i już". A na temat adopcji w zwiazkach jak wyżej uczucia
mam bardzo mieszane, głównie w stosunku do rodziców biologicznych.
Margola
|