Data: 2015-09-17 14:33:45
Temat: Re: Wrocławianie umawiają się z rolnikami, by mieć żywność spoza marketów
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani basia napisała:
>> Na fali rosnącej popularności sushi próbowano wprowadzić bardziej
>> swojską jego odmianę. Nazywało się "kaszi" -- łatwo odgadnąć na bazie
>> czego było robione. Zamiast glonów były jakieś zielone płody ziemi
>> naszej, a co stanowiło wkład rybny -- tego nie udało mi się dociec.
>> W każdym razie gotowe kaszi sprzedawano po różnych sklepach. Czy był
>> to tylko mazowiecki specjał, wytwór lokalnego producenta, tego nie
>> wiem. Odnotowano wystąpienie tego dania w innych regionach kraju?
>
> Spotkałam się tylko w opowieściach śmiechowatych. A wyrocznia wiedzy
> wszelakiej podaje około 106 000 wyników "kaszi", więc jak widać, danko
> ma się nieźle.
Ja spotkałem w sklepie, takim z tych bardziej eleganckich. Nawet nie że
gdzieś samotnie w kąciku leżało, albo koło sushi. Akcja promocyjna była,
osobne lodówki, stendy reklamowe.
Do kilku wybranych przez wyrocznę linków też teraz zajrzałem. Widzę, że
rysuje się drugi nurt, odmienny od wcześniej opisanego. Nie odtworzenie
oryginału z zastąpieniem wszystkiego lokalnymi odpowiednikami -- to by
miało podłoże jajcarskie. Albo wynikało z chęci powiedzenia: no, fajny
pomysł, szkoda że to my pierwsi na to nie wpadliśmy, ale zobaczcie, mając
dostęp do naszych źródeł zaopatrznia, można to zrobić jeszcze lepiej.
Tu są przepisy, w których tymi samymi wodorostami owija się kaszę zamiast
ryżu. Dalej idzie z grubsza tak samo, czyli że można różnie. Co stoi za
tą innowacją? Jedyne co mi do głowy przychodzi, to względy technologiczne.
Kasza klei się znakomicie, łatwo z niej uturlać co się chce. A ryż -- tyż
tyż, ale tylko ten specjalny do sushi. Nie leży masowo na półkach każdego
sklepu, trzeba poszukać, a poza tym jest dużo droższy.
Tutaj sięgnę pamięcią do okresu słusznie minionego. Ryż w sklepie występował
w szarych torebkach z napisem "RYŻ", zawsze takich samych. Kosztował też
tyle samo. Ale co było w środku -- to już loteria. Taki długoziarnisty, jak
teraz jest najbardziej popularny i najtańszy, był rzadkością i wygraniem
losu na loterii. Przeważnie był "okrągły", jakości zmiennej, ale często
taki, co by się dobrze nadawał do sushi.
Ktoś potrafi wyjaśnić ten fenomen? Jak wyglądały szlaki przywozu ryżu
kiedyś, a jak wyglądają teraz? Bo zdaje się, że to musi być związane
z miejscem uprawy (zdaje się, że z nieklejącego się długiego słynie
Jawa), a to musi mieć związek z polityką.
Jarek
--
Cóż tam, panie, w polityce?
Chińcyki trzymają się mocno!?
|