Data: 2009-05-29 20:24:26
Temat: Re: Wszystkogubiący
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 29.05.2009, o godzinie 08.27.30, na pl.soc.dzieci.starsze, Mermaind
napisał(a):
>> Nie kumasz. Nigdy tego nie pisałem i nie sugerowałem.
> Widocznie moja nadinterpetacja :)
Najwyraźniej.
> ("te sposoby, że sam zapłaci itp. wcale nie muszą na takie dziecko
> działać. On i tak zaraz
> zapomni jakie mają być konsekwencje" - po co sobie zawracać głowę czymś,
> co i tak nie zadziała?)
Nie za pierwszy, nie za drugim, ale za 10 czy 100 zadziała.
>> Mówimy o dziecku z deficytem uwagi czy o zwykłym (choć skoro zapomina
>> nagminnie to raczej o tym pierwszym, a to się leczy - terapia)?
> Pośrednim.
> Gubienie jest w tym wieku niemal normą rozwojową.
Nie wiem. Moja 7-letnia córka nie gubi. Zapomina fakt - ale wie gdzie
zostawiła. Syna (5 lat) zapomina i nie wie gdzie zostawił, ale ma zacięcie
na ADHD.
> Mój młody znacznie ją
> przekroczył.
No to mówimy o normalnym, czy nie dziecku? Zresztą byłem przekonany, że
raczej chodzi o młodego Szpilki niż Twojego.
> Ale mimo to nie wydaje mi się, aby podpadał pod "deficyty
> uwagi".
Ale Szpilka... :)
> Choćby dlatego, że stopień gubienia został ograniczony dzięki
> odpowiednim zasadom postępowania (czyli np. dzięki starszej siostrze,
> która odbierając go ze świetlicy przeliczała, czy ma wszystko na sobie,
> potem wyszkoliła, że sam przeliczał, a na koniec na sam jej widok zaczynał
> przeliczać ;) )
> Na temat specjalistycznej terapii absolutnie nie zamierzam się wypowiadać.
No skoro sobie poradziliście, skoro to nie było wielkim problemem, to nie
można tego deficytem uwagi nazwać. Skoro tak, to nie wiem o czym
dyskutujemy.
>>> Dlatego ja nie wykrzykuję, "Jak mogłeś zgubić bluzę" ;)
>> A co mówisz?
> "będziesz musiał jutro poszukać ją w szkole", "spytamy pana w szatni", "to
> wróć i poszukaj", albo: "będziemy musieli kupić nową" - wszystko w
> zależności od sytuacji. Nie tyle problem, ile rozwiązanie problemu.
Więc dajesz mu je na tacy. Znaczy rozwiązanie.
>> To zależy od człowieka, bo może się okazać, że akurat
>> _w tym wypadku_ lepiej rzeczywiście nic nie mówić a tylko pogłaskać po
>> głowie.
> Dokładnie :)
Komórka rzecz nabyta. :)
>> Chwalenie _zawsze_ lepiej się pamięta i chce się pamiętać. Karę
>> (przykrość)
>> chce się zapomnieć.
> To nie do końca tak.
Ależ tak.
> Po pierwsze i nagroda, i kara.
Kara za to, że się jest jakim jest? Eeee... raczej nagroda za to, że
zrobiło się coś przeciwnego naturze - nie zapomniało. :)
> Po drugie zależy jak wielka ta nagroda i kara.
> Jeśli kara, to naturalna konsekwencja, którą ponosi dziecko, a nie
> dezparobata rodziców, czy zakaz jedzenia słodyczy.
> Jeśli nagroda, to naprawdę szczera pochwała.
Czyli de facto nagród może nie być wcale, bo rodzic nie musi być
zapominalskim i dla niego przyniesienie rzeczy do domu jest czymś
naturalnym. A dla dziecka to może był wysiłek.
> Mnie mobilizują sytuacje, o których wiem, że konsekwencje roztargnienia
> będą poważne.
Fajnie.
>>> A tak w ogóle to teoretyzujesz, czy piszesz z własnego doświadczenia?
>> Z własnego.
> "Roztargnienie" czy deficyt uwagi?
U syna to deficyt. U mnie... cholera wie. :) Gdyby nie telefon z
kalendarzem, bo o wszystkim bym zapominał. :)
> Ciekawa jestem na czym polega
> specjalistyczna terapia :)
Na natychmiastowym chwaleniu. :)
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|