Data: 2008-01-23 07:54:10
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Stalker" :
> I cóż ta Twoja klasa na tych spotkaniach robi takiego, że wyklucza to
> przyjście z partnerem? Gracie w butelkę?
>
Po prostu nie jest ciekawie kiedy na spotkaniu ludzi znających się sprzed
lat i wspominajacych jak to wtykali belfrom papier toaletowy do dziurki od
klucza siedzi jakiś obcy facet i się nudzi.
Pozdrowienia
Basia
(ktora na absolutnie wszystkie takie spotkania chodzi bez męża)
Wyjaśnienie - męża poznalam stosunkowo późno - już po studiach.
Wcześniej byłam w podstawówce, w liceum, na studiach działałam w
harcerstwie.
Każda z tych grup organizuje regularne spotkania (i nie trzeba było do tego
"naszej klasy"), chociaż od matury minęło już ponad 30 lat.
Po prostu nie wyobrażam sobie mojego męża na nich, zwyczajnie by się
zanudził na śmierć.
Na inne imprezy na ogół tez chodzimy osobno. Są to np. spotkania
internetowych grup dyskusyjnych, lub forów, w ktorych mój mąż nie
uczestniczy, bo go to nie bawi, wyjazdy z przyjaciółmi w niższe góry, co go
też nie bawi.
Praca pilota wycieczek i przewodnika jaką ma mój mąż też sprzyja spotkaniom
towarzystkim z miłymi uczestniczkami wyjazdów.
Ale jakoś nie mam zastrzeżeń do pracy mojego męża - po prostu kwestia
zaufania.
|