Data: 2000-11-24 09:20:26
Temat: Re: Wypadek
Od: "Maciek" <m...@e...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marian L" ...
> ...ciach...
>
> Faktycznie !!! Teraz dopiero do mnie dotarło że
> plakietka (znaczek) oznaczający pojazd inwalidzki
> jest bardzo mały. Nie spełnia swojej roli w ruchu.
Co do "roli w ruchu" to mam odrebne zdanie. Mianowicie:
ten znaczek w ruchu NIE MA zadnej roli.
Poza tym, ze go nie widac, to (nawet gdyby byl widoczny) i tak
nie ma on zadnego znaczenia (w ruchu, podkreslam).
Skoro ON otrzymala prawo jazdy, to znaczy ze jako kierowca
jest pelnosprawna.
Moze nie byc w stanie samodzielnie chodzic i potrzebuje kul.
Trzeba wiec jej dac prawo wjazdu w ulice normalnie niedostepne
dla ruchu kolowego, aby nie zmuszac do dlugich marszow.
Moze potrzebowac wozka. Stad niezbedne jest odpowiednio obszernego
miejsce parkingowe, tak by mogla szeroko otworzyc drzwi, by obok
samochodu (lub za nim, zalezy od konstrukcji) zmiescil sie wozek.
Itd, itp....
Ale gdy siedzi w samochodzie, przystosowanym do swoich
mozliwosci, podczas jazdy, to - jako kierowca - jest pelnosprawna.
Jesliby Apik popelnil blad, np. zajechal droge, nie zasygnalizowal
skretu lub jechal pod prad, to odpowiadalby za wykroczenie drogowe,
i kolegium (albo sad) nie patrzylby na to czy ma zdrowe rece
i nogi, ale jak jechal.
Jesli kierowca-ON niedowidzi, ma epilepsje lub podobne ograniczenia,
to nawet plakietka go nie usprawiedliwia. Po prostu nie nadaje sie
na kierowce, i nie powinien miec prawa jazdy.
A jesli ma zdrowe oczy (lub odpowiednie okulary), sprawny uklad
nerwowy (szybkosc i poprawnosc reakcji) oraz odpowiedni pojazd,
to W RUCHU jest pelnosprawny.
Znaczek jest zatem rodzajem "przepustki" w pewne miejsca,
ale nie daje przywilejow w ruchu.
Hmmm...
Spodziewam sie, ze spotkam sie teraz z ostra odprawa,
ale coz... po prostu tak to widze.
Maciek
PS 1.
Moze w tym tekscie za duzo jest powtorzen, ale temat jest tak
drazliwy, ze chcialem to samo na kilka sposobow powiedziec,
aby nie bylo watpliwosci co mam na mysli. :))
PS 2.
Oczywiscie, jak wszyscy wspolczuje naszemu kumplowi z grupy, martwie
sie strata jego bryczki. Zwlaszcza, ze nie bedzie w stanie "nadrobic"
tego tramwajami i autobusami.
No i CIESZE SIE, ze w koncu przeciez nic powaznego mu sie nie stalo!
Ale to osobny temat; o tym pisalem juz wczesniej.
|