Data: 2002-06-18 00:19:12
Temat: Re: Wyprawa na MARSA - aspekt psychologiczny
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Co myslicie drodzy grupowicze?
> Czy to jest mozliwe? Czy do momentu zredukowania czasu lotu
> _w_obie_strony_ do 3-6 miesiecy uda sie wyslac czlowieka
> na Marsa?
- może trochę pomoże inne PRZEKONANIE, że Ziemia to też taki duży samotny
statek dryfujący w bezkresnym kosmosie, w którym nawet nie wiadomo gdzie
jest 'góra', gdzie jest 'dół'. Myślę, ze potencjalnie większym problemem
będzie zagrożenie życia. Żeby to przejść trzeba będzie użyć racjonalizacji a
co bardziej świadomi mogą na to nie pójść, bo nie po to ich 'uczono'
samoświadomości i efektywnego, samodzielnego myślenia, żeby je na zawołanie
unieważnić.
Faktycznie, jechanka psychiatryczna może być ostra.
Zwiedzałem kiedyś pewne góry w Norwegii. To są najstarsze góry na Ziemi i
wyglądają zupełnie inaczej niż nasze Tatry(młode). Niestety zamiast fajnej
wycieczki czułem się tam fatalnie, jak po zagładzie atomowej całej
ludzkości... Nic nikomu nie mówiłem, bo nie miałem pojęcia o co chodzi. Po
chwili osoba, z którą tam byłem mówi: "nigdy nie byłem w Mongolii, ale czuję
się tutaj jak w Mongolii". Wydało mi się to dziwne i zaczęliśmy gadać że ja
też mam tragiczne odczucia. Nic nie mijało a wręcz się pogarszało.
Zastanawialiśmy się nawet, czy się czymś nie struliśmy, że mamy taki zjazd.
Za jakiś czas rozmawialiśmy o tym z Norwegiem, który nam opowiedział, że dla
wielu ludzi, którzy tego nie widzieli od dziecka - te góry wyglądają
strasznie. Mówił też o jakiejś Polce, z którą trzeba było stamtąd
natychmiast wracać w normalne dla niej miejsce bardziej na południe, bo
zaczynała szaleć. Potem mieliśmy okazję wypytywać jeszcze inne osoby i
większość potwierdzała, że dla nowych jest tam okropnie. Osobna sprawa, że
charakter gór się zmienia w różnych miejscach i może inni, którzy tak nie
mówili (mniejszość) nie widzieli tego co my.... Po dziś dzień nie wiemy co
było bardziej przerażające czy same twory tektoniczne będące
total-mega-obłymi pagórami z porozrzucanymi bezładnie głazami jak po
zagładzie, po wojnie, po klęsce, czy może niepokojąca przejrzystość
powietrza i pewność, że za horyzontem poprzedzonym setkami takich pagórów
jest tam następny bezmiar tego świństwa. U nas horyzont wygląda jak mleczna
ściana łącząca ziemię z sufitem nieba. Tam horyzont wygląda całkiem
inaczej - za nim dopiero zaczyna się bezmiar - to wyraźnie widać, jak tam
zaczyna się dopiero wielka szklista przestrzeń a i niebo w górę przechodzi w
bezmiar kosmosu a nie kończy się żadnymi cumulusami jak u nas. Niesamowite.
Może właśnie ta ogromna przestrzeń i świadomość bezkresnego odludzia była
absolutnie nie do zniesienia? Jakkolwiek nawet wycieczka w góry może być
'psychiatryczna a co dopiero na Marsa.
|