Data: 2004-02-13 20:21:50
Temat: Re: Zabawa w nazywanie uczuc:)
Od: "Aneta" <a...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
> Nazewnictwo, to chyba kwestia znalezienia granicy pomiędzy
> "społeczeństwem"/kulturą, a własną osobą - nie można wszystkiego nazwać,
> być 100% "racjonalnym" - nazwanie wcale nie spowoduje, że zniknie
> "nieporozumienie" pomiędzy ludźmi, bo język jest mocno wadliwy i
> niedostosowany do konstytucji psychicznej człowieka - spowoduje za to
> dysonans wynikający z nieprzystawalności pojęć językowych do
> psychicznego wymiaru wrażeń - głaszczesz psa - odczuwasz przyjemność
> [pobudki pozostwiam nieokreślone, bo nie takie było pytanie] i tyle. ;)
Zgodziłbyś się, że adekwatniejsze porozumienie można zyskać filtrując przekaz
przez ciało? _ Dla Ciebie tańczę czterema nogami_ to pewna ilustracja mojej
myśli. Łatwo być przezroczystm; przepuścić przez siebie słońce, wiatr,
zawirowania obrazów, niczego nie nazywając, ale tym samym sposobem odebrać
drugiego człowieka? Załóżmy, odczuwam czyjąś wściekłość. A może to moja,
tamtemu dolepiona? Niebezpieczne...
Pozdrawiam
Aneta
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|