Data: 2002-08-29 08:20:40
Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: Tymek <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
c...@m...pl ([cookie]) napisal w
news:3d6d1091.10865299@news.futuro.pl:
> On Wed, 28 Aug 2002 17:57:10 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:
>
>>nie dojsc. To tez cos jest warte. Zwroc uwage, ze w tym konkretnym
>>wypadku zona natychmiast zazadala rozwodu. Domyslasz sie, w jakim ona
>>jest stanie?
To wole pominac milczeniem. Jak sie domyslacie w okropnym stanie. To wcale poza tym
nie ulatwia podejmowania jakichkolwiek racjonalnych decyzji.
> jasne jest, ze tak naprawde, to w tej chwili ona jedna potrzebuje
> pomocy, bowiem "on" sam sobie to piwo warzyl, natomiast ja postawiono
> przed faktem dokonanym.
Niewatpliwie.
> w sumie w calej dyskusji pominieto jeszcze jedno (na razie nie bylo o
> tym mowy): czy jemu zalezy na tych dzieciach? czy bardzo je kocha? to
> tez wiele znaczy... czasem ludzi jednoczy milosc do dzieci.
Zalezy i to bardzo. Zwlaszcza na tym zeby nie cierpialy. Ale tak jak napisalem
wczesniej (i chyba sie z tym zgadzam :-) : moja zona nie chce byc cierpietnica tylko
dla dobra dzieci.
Pozdrawiam
Tymek
|