Data: 2004-05-08 14:43:27
Temat: Re: Żyć ze świrem...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Filip Sielimowicz" <s...@p...onet.pl> wrote in message
news:c7in6u$ss5$1@news.onet.pl...
> Przebrniesz i przez to, ale nie zrzucaj na studia odpowiedzialności za
Twoje
> życie. To są jednak RÓŻNE sprawy. Twój sukces na studiach nie determinuje
> Twojej wartości tu i teraz, chociaż twoi rodzice pewnie w ten sposób
> próbowali zawsze uzależniać Twoją wartość od pokazowych sukcesów.
Czekaj.
Ukonczenie studiow i podjecie pracy jest sposobem na uniezaleznienie sie od
nich. To moze byc "podskorna" ale silna motywacja, ktora trzyma Joanne w
szponach.
Istnieje swiat poza studiami i poza wyzszym wyksztalceniem. Naprawde,
Joanno!
I wcale ten swiat nie musi byc gorszy od "jasnieoswieconego";), bez wzgledu
na to, jak go oceniaja twoi rodzice, czy nawet cala otaczajaca cie kultura.
Odpocznij i poswiec troche czasu sobie. Masz juz odpowiedz na to, dlaczego
masz klopoty na studiach - bo depresja.
Teraz szukaj odpowiedzi skad sie ta depresja wziela.
Jezeli jest skutkiem takiego a nie innego wychowania - mozesz to
zanalizowac,ale nie bedziesz mogla zmienic. To juz sie s t a l o. Problem
polega na tym, aby tego nie poglebiac, aby w tym nie trwac, aby sie z tego
wydostac.
Wyobraz sobie, ze nosisz uciskajace cie buty. W pewnym momencie stopy tak
cie juz bola, ze nie mozesz chodzic. Wreszcie je zdejmujesz i widzisz, ze
obie stopy sa w bablach i ranach. Dziwisz sie - przeciez te buty tak
zachwalano, mialy byc zdrowotne i wspomagajace krazenie!
Teraz masz wybor: zamienic buty czy nosic te, ktore sa? Bo cie na nowe nie
stac, bo kupila cie je babcia, ktorej nie chcesz urazic, bo nadal jestes
przekonana ,ze sa "zdrowotne". etc. etc.
Jezeli buty sa "zdrowotne" - coz, cos musi byc nie tak z twoimi stopami.
Albo idziesz z tym do lekarza, albo poprzestajesz na tej konstatacji.
I cierpisz, nadal noszac niewygodne buty, nadal raniac stopy, bo nie umiesz
sie zdobyc na k o r e k t e sytuacji.
Masz do wyboru: zmienic buty, leczyc stopy lub nawet chodzic na bosaka.
Depresja jest jak te rany, jezeli uprzesz sie, aby w nich trwac, bol zatruje
ci kazda chwile zycia i odbierze jego chec.
> Tak naprawdę to teraz już wyrządzasz mu okropną krzywdę i sobie też, ale
> on się na to godzi. jakby to rzec - taka jego karma. to jest jego życie.
Filipie, ja cie bardzo prosze - to nie jest miejsce na osobiste wycieczki!
Chyba, ze Joanna jest twoja zona....
Patrz co robisz: piszesz "wyrzadzasz mu krzywde". Poglebiasz jej poczucie
nieudacznictwa.
>Szkoda, że Twój maż nie czyta tej grupy :)))
Wiesz na pewno? ;)
Kaska
|