Data: 2010-07-30 09:36:41
Temat: Re: Żywa biblioteka
Od: `l'o.ś <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał
> Ja (w odróżnieniu od wielu tutaj "miłych" dla globka rozmówców) miałam
> takie intencje, dużo zniosłam od globka, ale więcej się nie da. Powód? -
> wszak muszę kochac bliźniego swego NIE WIĘCEJ, lecz dokładnie JAK siebie
> samego - a dalszy rozwój mojej styczności z globkiem wymagałby ode mnie,
> abym poświęciła zbyt wiele na to by móc nadal kochac siebie tak samo, jak
> jego.
Troche poplątałaś albo ja nie zrozumiełem, w każdym razie to
jest trochę jakby nie za bardzo w duchu Jeszu.
Owszem, cytat celny, bardzo:
>wszak muszę kochac bliźniego swego NIE WIĘCEJ, lecz dokładnie JAK siebie
> samego
1) Wcale nie muszę, miłość to nie jakiś tyran
2) Jak siebie samego, bo od tego łatwiej zacząć
i w ogóle inaczej się nie da. Kto bowiem siebie samego
nie kocha, nie umie kocghać, to jak pokocha obcego ?
I, jeśli kocham siebie samego, a wygaduję takie rzeczy,
że kogoś bardzo - zaznaczam wyraźnie, że prawie śmiertelnie
uraziłem - to czy ja mogę siebie takiego kochać nadal ?
Nie bardzo, no to próbuję naprawić błąd, a to się naprawia
od prośby o wybaczenie, tak ?
Po prostu stawiam siebie na miejscu drugiej osoby,
czyli się w nią jakby wcielam, no i czuję to samo...
Wychodzę do zgody z obu stron, próbuję,
prz7ynajmniej z mojej to proste, ale
przecież nie jestem cudotwórcą ani nie mogę,
ani nie chcę, nawet jak bym umiał, zniewolić
drugiej osoby do zgody, tak ? :o/
zdar
`l'oś
|