Strona główna Grupy pl.sci.psychologia a ja ci czarek zazdroszczę

Grupy

Szukaj w grupach

 

a ja ci czarek zazdroszczę

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 682


« poprzedni wątek następny wątek »

431. Data: 2008-09-23 10:27:36

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Don Gavreone pisze:

> Neutralność nie istnieje.

Wobec faktów? Dlaczego?

> A wrogość nie musi zaburzać trafności widzenia :)

Wrogość zaburza postrzeganie albo wpływa na jakoś wyciąganych wniosków z
tego, co się widzi. Zarówno wrogość do "oglądanego" obiektu, jak i do
jakiejś części samego siebie. A może to to samo?
Wiem to z doświadczenia. :)

> Co innego mniemanologia stosowana w połączeniu z przesadną wiernością
> samemu sobie :)

Był kiedyś fajny test na sprawdzenie, w jakim stopniu wykazujemy właśnie
tę "przesadną wierność samemu sobie". Test o dość prostej konstrukcji.
Muszę sobie przypomnieć, skąd go miałam.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


432. Data: 2008-09-23 10:28:43

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

cbnet pisze:
> Może można, może nie można.
> Obojętne.
>

Nie dla każdego.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


433. Data: 2008-09-23 10:29:47

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 23 Sep 2008 11:08:22 +0200, medea napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>> Nie było ŻADNEJ różnicy do zauważenia i wymacania - TO było wewnątrz. Można
>> było TO rozpoznac tylko obserwując jej reakcje, zachowanie - bardziej
>> nerwowe, jej pokładanie się częstsze, nerwowy gest dotykania miejsca, gdzie
>> bolało (kość policzkowa), zamykanie się w pokoju na całe godziny,
>
> No i właśnie to są IMHO wszystkie te różnice, które Ty zauważyłaś, bo
> Ciebie "uderzyły". Domownicy, którzy z nią mieszkali na co dzień,
> przyzwyczajali się do tych drobnych narastających zmian. Dlatego niczego
> nie zauważyli.

Troche racji masz, ale nie do końca. To nie działo się w aż tak długim
czasie, żeby przeszło niezauważone wśród innych życiowych zmian, jakie
zachodza w człowieku - to był rok, może kilka miesięcy tylko. Dlatego jest
mi trudno zrozumiec, że np, mąż czy syn (bo pal sześć synową - obcego
człowieka) nie zauwazyli tego CZEGOŚ. Nieeee, to egoizm, czysty egoizm.
Brak obserwacji, troski. Niemozliwym jest dla mnie, aby człowiek śpiący noc
w noc obok mnie, siedzący ze mną przy stole każdego dnia, podający mi
herbatę, będący non stop przed moimi oczami lub w zasięgu wzroku i dotyku,
mógł zachować jakąkolwiek swoją chorobę czy uraz w tajemnicy, a nawet tylko
gorszy humor. No niemożliwe, u diaska!!!
Ojciec, syn wozili ją do lekarza - żaden z nich z nią nie wszedł, nie
zapytał lekarza o cokolwiek, nie podsłuchał pod drzwiami - nosz kurczę, ja
bym to robiła w tej sytuacji, gdybym była odsunięta. Ona im wciskała
ciemnotę, że po usunieciu zęba jakies tam "bakterie ziemne" z sałaty i
dlatego się nie goi, i musi robić badania...
Pojechała na wczasy - w ogóle pierwszy raz w życiu i w dodatku sama - to
było nie w jej stylu, nigdy nie chciałal zostawić ojca, domu, wnuków.
Pojechała, aby pobyć wreszcie ze sobą, kiedy wiedziala, że musi się ze sobą
także pożegnać - tak to dziś odbieram.
Mam ochotę zakląć tak szpetnie, jak nawet nie potrafie, nie ma takiego
przekleństwa, które by mi przyniosło ulgę w tym momencie.

Jesteś dobra, więc tłumaczysz ich, najbliższych (krwią i żtp. logistycznie
;-)) mojej mamie, a przecież wbrew wszystkim argumentom siebie byś
obciążała
i głównie siebie, jako najbardziej powołaną do wychwycenia zmian,
gdybyś w którymś momencie nie zauwazyła u dziecka tych szklistych oczu
kiedykolwiek lub czegokolwiek nie dopilnowała, gdyby cokolwiek Ci umknęło.

>
>> Inaczej: czy zauważasz po zmianie zachowania, zapachu skóry, innym chodzie,
>> mój Boże - po rzeczach zupełnie nieczytelnych dla obcych, że Twoje dziecko
>> np. jest chore?
>
> Zauważam. Jest cały szereg drobnych sygnałów, m.in. szkliste oczy,
> których nikt oprócz mnie nie zauważa. Ale ja jestem wyczulona na chorobę
> dziecka prawie non stop.

No, to wiesz, o co chodzi.
A moja mama była w jakimś napięciu, chwilami zaś zupełnie jakby zwiotczała
psychicznie, nieobecna. Raz to, raz to. To nie było do niej podobne -
wcześniej nigdy nie "wiotczała" psychicznie i nie traciła kontaktu.

>
>> Nie, nie dane mi było się z nią pożegnać.
>
> To wszystko, o czym pisałaś wcześniej - co robiłaś wiedząc o jej
> chorobie

Ja wtedy nie wiedziałam. Czułam tylko, że muszę się mocniej zbliżyc do
niej, nawet trochę wbrew jej woli, bo COŚ się dzieje - jakas elektryczność
była we mnie, między nami. Może ona chciała, abym sama odkryłą tajemnicę,
może bała się sama to powiedzieć wszystkim. No, tak się stało zresztą,
tylko musiał więcej czasu upłynąć.
Czasem czuję w powietrzu taki chemiczny zapach, jak po uderzeniu pioruna
(kiedy pytam
innych - zaprzeczają, więc czuję to widocznie tylko ja i jest to moje
własne odczucie, może wynik podrażnienia zmysłów), kiedy jestem
niespokojna. Wtedy czułam to cały czas.

> - to były przygotowywania do jej śmierci, czyli jakby
> pożegnanie. Ja to tak widzę. Wiedziałaś, że masz ostatnią szansę, żeby
> coś zmienić w waszym związku i zrobiłaś to. O to mi chodzi. Miałaś dany
> ten czas.
>
>> Zrobiła to. Żebyśmy MY dłużej nie cierpieli, nie ona. Taka była moja Mama.I
>> ja zrobię kiedyś to samo - cierpienie najbliższych jest ponad moje siły.
>> Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to Bogu.
>
> Przypomina mi się piękny film z Meryl Strip, dokładnie o tym samym,
> "Jedyna prawdziwa rzecz" ("One true thing" w oryginale). Jeśli masz
> takie przeżycia, to może być za ciężki dla Ciebie. IMO film wspaniały.
> No i ja uwielbiam Meryl Strip.
>
> Ewa

Meryl Strip. To jedyna prawdziwa Akorka, taka w Wielkim Sensie. Kocham ją.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


434. Data: 2008-09-23 10:31:24

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 23 Sep 2008 11:49:11 +0200, medea napisał(a):

> cbnet pisze:
>
>> Z tą ochroną jest tak jak napisałeś: IMHO używasz wiedzy, aby
>> uciekać przed swoimi problemami.
>> Notabene np: XL używa w tym celu nienawiści, a Ewka - wyparcia.
>>
>> Nie chodziło mi o to, aby tobie/wam pomóc.
>> Wiem, że wszyscy nie dojrzeliście do ruszenia tego problemu
>> choćby małym palcem.
>
> Ja jestem gotowa przyjrzeć się sprawie z Twojego punktu widzenia, tylko
> dobrze by było wiedzieć, skąd właściwie wyciągasz takie wnioski a nie
> inne. Jak na razie, wszystko co piszesz na czyjkolwiek temat, odbieram
> jako Twoje domysły niekoniecznie czymś sensownym poparte. Takie sobie
> mniemanie, które czasem ociera się o prawdę, a czasem jest jak kulą w
> płot trafione. Dokładnie do samo, co innym zarzucasz - wnioski z d..y
> wyciągane. Trochę za głęboko starasz się wnikać, jak na informacje,
> które otrzymujesz. W dodatku nie ma w tym krzty pozytywnego nastawienia.
>
> Ewa

Jest w tym tylko nienawiść. Dlatego obciąża nią np. mnie - bo tylko tym
potrafi, to jest mu bliskie, to jest dla niego jedyne, co widzi w ludziach,
a ma to w sobie :-)
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


435. Data: 2008-09-23 10:32:19

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 23 Sep 2008 12:29:47 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Tue, 23 Sep 2008 11:08:22 +0200, medea napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>
>>> Nie było ŻADNEJ różnicy do zauważenia i wymacania - TO było wewnątrz. Można
>>> było TO rozpoznac tylko obserwując jej reakcje, zachowanie - bardziej
>>> nerwowe, jej pokładanie się częstsze, nerwowy gest dotykania miejsca, gdzie
>>> bolało (kość policzkowa), zamykanie się w pokoju na całe godziny,
>>
>> No i właśnie to są IMHO wszystkie te różnice, które Ty zauważyłaś, bo
>> Ciebie "uderzyły". Domownicy, którzy z nią mieszkali na co dzień,
>> przyzwyczajali się do tych drobnych narastających zmian. Dlatego niczego
>> nie zauważyli.
>
> Troche racji masz, ale nie do końca. To nie działo się w aż tak długim
> czasie, żeby przeszło niezauważone wśród innych życiowych zmian, jakie
> zachodza w człowieku - to był rok, może kilka miesięcy tylko. Dlatego jest
> mi trudno zrozumiec, że np, mąż czy syn (bo pal sześć synową - obcego
> człowieka) nie zauwazyli tego CZEGOŚ. Nieeee, to egoizm, czysty egoizm.
> Brak obserwacji, troski. Niemozliwym jest dla mnie, aby człowiek śpiący noc
> w noc obok mnie, siedzący ze mną przy stole każdego dnia, podający mi
> herbatę, będący non stop przed moimi oczami lub w zasięgu wzroku i dotyku,
> mógł zachować jakąkolwiek swoją chorobę czy uraz w tajemnicy, a nawet tylko
> gorszy humor. No niemożliwe, u diaska!!!
> Ojciec, syn wozili ją do lekarza - żaden z nich z nią nie wszedł, nie
> zapytał lekarza o cokolwiek, nie podsłuchał pod drzwiami - nosz kurczę, ja
> bym to robiła w tej sytuacji, gdybym była odsunięta. Ona im wciskała
> ciemnotę, że po usunieciu zęba jakies tam "bakterie ziemne" z sałaty i
> dlatego się nie goi, i musi robić badania...
> Pojechała na wczasy - w ogóle pierwszy raz w życiu i w dodatku sama - to
> było nie w jej stylu, nigdy nie chciałal zostawić ojca, domu, wnuków.
> Pojechała, aby pobyć wreszcie ze sobą, kiedy wiedziala, że musi się ze sobą
> także pożegnać - tak to dziś odbieram.
> Mam ochotę zakląć tak szpetnie, jak nawet nie potrafie, nie ma takiego
> przekleństwa, które by mi przyniosło ulgę w tym momencie.
>
> Jesteś dobra, więc tłumaczysz ich, najbliższych (krwią i żtp. logistycznie
> ;-)) mojej mamie, a przecież wbrew wszystkim argumentom siebie byś
> obciążała
> i głównie siebie, jako najbardziej powołaną do wychwycenia zmian,
> gdybyś w którymś momencie nie zauwazyła u dziecka tych szklistych oczu
> kiedykolwiek lub czegokolwiek nie dopilnowała, gdyby cokolwiek Ci umknęło.
>
>>
>>> Inaczej: czy zauważasz po zmianie zachowania, zapachu skóry, innym chodzie,
>>> mój Boże - po rzeczach zupełnie nieczytelnych dla obcych, że Twoje dziecko
>>> np. jest chore?
>>
>> Zauważam. Jest cały szereg drobnych sygnałów, m.in. szkliste oczy,
>> których nikt oprócz mnie nie zauważa. Ale ja jestem wyczulona na chorobę
>> dziecka prawie non stop.
>
> No, to wiesz, o co chodzi.
> A moja mama była w jakimś napięciu, chwilami zaś zupełnie jakby zwiotczała
> psychicznie, nieobecna. Raz to, raz to. To nie było do niej podobne -
> wcześniej nigdy nie "wiotczała" psychicznie i nie traciła kontaktu.
>
>>
>>> Nie, nie dane mi było się z nią pożegnać.
>>
>> To wszystko, o czym pisałaś wcześniej - co robiłaś wiedząc o jej
>> chorobie
>
> Ja wtedy nie wiedziałam. Czułam tylko, że muszę się mocniej zbliżyc do
> niej, nawet trochę wbrew jej woli, bo COŚ się dzieje - jakas elektryczność
> była we mnie, między nami. Może ona chciała, abym sama odkryłą tajemnicę,
> może bała się sama to powiedzieć wszystkim. No, tak się stało zresztą,
> tylko musiał więcej czasu upłynąć.
> Czasem czuję w powietrzu taki chemiczny zapach, jak po uderzeniu pioruna
> (kiedy pytam
> innych - zaprzeczają, więc czuję to widocznie tylko ja i jest to moje
> własne odczucie, może wynik podrażnienia zmysłów), kiedy jestem
> niespokojna. Wtedy czułam to cały czas.
>
>> - to były przygotowywania do jej śmierci, czyli jakby
>> pożegnanie. Ja to tak widzę. Wiedziałaś, że masz ostatnią szansę, żeby
>> coś zmienić w waszym związku i zrobiłaś to. O to mi chodzi. Miałaś dany
>> ten czas.
>>
>>> Zrobiła to. Żebyśmy MY dłużej nie cierpieli, nie ona. Taka była moja Mama.I
>>> ja zrobię kiedyś to samo - cierpienie najbliższych jest ponad moje siły.
>>> Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to Bogu.
>>
>> Przypomina mi się piękny film z Meryl Strip, dokładnie o tym samym,
>> "Jedyna prawdziwa rzecz" ("One true thing" w oryginale). Jeśli masz
>> takie przeżycia, to może być za ciężki dla Ciebie. IMO film wspaniały.
>> No i ja uwielbiam Meryl Strip.
>>
>> Ewa
>
> Meryl Strip. To jedyna prawdziwa Akorka, taka w Wielkim Sensie. Kocham ją.

No dobra, DG - Streep. Nom i dobrze.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


436. Data: 2008-09-23 10:34:40

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 23 Sep 2008 12:32:19 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Tue, 23 Sep 2008 12:29:47 +0200, Ikselka napisał(a):
>
>> Dnia Tue, 23 Sep 2008 11:08:22 +0200, medea napisał(a):
>>
>>> Ikselka pisze:
>>>
>>>> Nie było ŻADNEJ różnicy do zauważenia i wymacania - TO było wewnątrz. Można
>>>> było TO rozpoznac tylko obserwując jej reakcje, zachowanie - bardziej
>>>> nerwowe, jej pokładanie się częstsze, nerwowy gest dotykania miejsca, gdzie
>>>> bolało (kość policzkowa), zamykanie się w pokoju na całe godziny,
>>>
>>> No i właśnie to są IMHO wszystkie te różnice, które Ty zauważyłaś, bo
>>> Ciebie "uderzyły". Domownicy, którzy z nią mieszkali na co dzień,
>>> przyzwyczajali się do tych drobnych narastających zmian. Dlatego niczego
>>> nie zauważyli.
>>
>> Troche racji masz, ale nie do końca. To nie działo się w aż tak długim
>> czasie, żeby przeszło niezauważone wśród innych życiowych zmian, jakie
>> zachodza w człowieku - to był rok, może kilka miesięcy tylko. Dlatego jest
>> mi trudno zrozumiec, że np, mąż czy syn (bo pal sześć synową - obcego
>> człowieka) nie zauwazyli tego CZEGOŚ. Nieeee, to egoizm, czysty egoizm.
>> Brak obserwacji, troski. Niemozliwym jest dla mnie, aby człowiek śpiący noc
>> w noc obok mnie, siedzący ze mną przy stole każdego dnia, podający mi
>> herbatę, będący non stop przed moimi oczami lub w zasięgu wzroku i dotyku,
>> mógł zachować jakąkolwiek swoją chorobę czy uraz w tajemnicy, a nawet tylko
>> gorszy humor. No niemożliwe, u diaska!!!
>> Ojciec, syn wozili ją do lekarza - żaden z nich z nią nie wszedł, nie
>> zapytał lekarza o cokolwiek, nie podsłuchał pod drzwiami - nosz kurczę, ja
>> bym to robiła w tej sytuacji, gdybym była odsunięta. Ona im wciskała
>> ciemnotę, że po usunieciu zęba jakies tam "bakterie ziemne" z sałaty i
>> dlatego się nie goi, i musi robić badania...
>> Pojechała na wczasy - w ogóle pierwszy raz w życiu i w dodatku sama - to
>> było nie w jej stylu, nigdy nie chciałal zostawić ojca, domu, wnuków.
>> Pojechała, aby pobyć wreszcie ze sobą, kiedy wiedziala, że musi się ze sobą
>> także pożegnać - tak to dziś odbieram.
>> Mam ochotę zakląć tak szpetnie, jak nawet nie potrafie, nie ma takiego
>> przekleństwa, które by mi przyniosło ulgę w tym momencie.
>>
>> Jesteś dobra, więc tłumaczysz ich, najbliższych (krwią i żtp. logistycznie
>> ;-)) mojej mamie, a przecież wbrew wszystkim argumentom siebie byś
>> obciążała
>> i głównie siebie, jako najbardziej powołaną do wychwycenia zmian,
>> gdybyś w którymś momencie nie zauwazyła u dziecka tych szklistych oczu
>> kiedykolwiek lub czegokolwiek nie dopilnowała, gdyby cokolwiek Ci umknęło.
>>
>>>
>>>> Inaczej: czy zauważasz po zmianie zachowania, zapachu skóry, innym chodzie,
>>>> mój Boże - po rzeczach zupełnie nieczytelnych dla obcych, że Twoje dziecko
>>>> np. jest chore?
>>>
>>> Zauważam. Jest cały szereg drobnych sygnałów, m.in. szkliste oczy,
>>> których nikt oprócz mnie nie zauważa. Ale ja jestem wyczulona na chorobę
>>> dziecka prawie non stop.
>>
>> No, to wiesz, o co chodzi.
>> A moja mama była w jakimś napięciu, chwilami zaś zupełnie jakby zwiotczała
>> psychicznie, nieobecna. Raz to, raz to. To nie było do niej podobne -
>> wcześniej nigdy nie "wiotczała" psychicznie i nie traciła kontaktu.
>>
>>>
>>>> Nie, nie dane mi było się z nią pożegnać.
>>>
>>> To wszystko, o czym pisałaś wcześniej - co robiłaś wiedząc o jej
>>> chorobie
>>
>> Ja wtedy nie wiedziałam. Czułam tylko, że muszę się mocniej zbliżyc do
>> niej, nawet trochę wbrew jej woli, bo COŚ się dzieje - jakas elektryczność
>> była we mnie, między nami. Może ona chciała, abym sama odkryłą tajemnicę,
>> może bała się sama to powiedzieć wszystkim. No, tak się stało zresztą,
>> tylko musiał więcej czasu upłynąć.
>> Czasem czuję w powietrzu taki chemiczny zapach, jak po uderzeniu pioruna
>> (kiedy pytam
>> innych - zaprzeczają, więc czuję to widocznie tylko ja i jest to moje
>> własne odczucie, może wynik podrażnienia zmysłów), kiedy jestem
>> niespokojna. Wtedy czułam to cały czas.
>>
>>> - to były przygotowywania do jej śmierci, czyli jakby
>>> pożegnanie. Ja to tak widzę. Wiedziałaś, że masz ostatnią szansę, żeby
>>> coś zmienić w waszym związku i zrobiłaś to. O to mi chodzi. Miałaś dany
>>> ten czas.
>>>
>>>> Zrobiła to. Żebyśmy MY dłużej nie cierpieli, nie ona. Taka była moja Mama.I
>>>> ja zrobię kiedyś to samo - cierpienie najbliższych jest ponad moje siły.
>>>> Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to Bogu.
>>>
>>> Przypomina mi się piękny film z Meryl Strip, dokładnie o tym samym,
>>> "Jedyna prawdziwa rzecz" ("One true thing" w oryginale). Jeśli masz
>>> takie przeżycia, to może być za ciężki dla Ciebie. IMO film wspaniały.
>>> No i ja uwielbiam Meryl Strip.
>>>
>>> Ewa
>>
>> Meryl Strip. To jedyna prawdziwa Akorka, taka w Wielkim Sensie. Kocham ją.
>
> No dobra, DG - Streep. Nom i dobrze.

I Nkolsona kocham. I keczup.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


437. Data: 2008-09-23 10:35:01

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: "Don Gavreone" <s...@l...po> szukaj wiadomości tego autora

medea<e...@p...fm>
news:gbagor$6bs$1@nemesis.news.neostrada.pl

> Don Gavreone pisze:
>
> > Neutralność nie istnieje.
>
> Wobec faktów? Dlaczego?

Choćby dlatego, że fakty też każdy może widzieć nieco lub bardzo różnie.

> > A wrogość nie musi zaburzać trafności widzenia :)
>
> Wrogość zaburza postrzeganie albo wpływa na jakoś wyciąganych
> wniosków z tego, co się widzi. Zarówno wrogość do "oglądanego"
> obiektu, jak i do jakiejś części samego siebie. A może to to samo?
> Wiem to z doświadczenia. :)


Wrogość wyostrza widzenie, bo podwyższa poziom uwagi.
Oczywiście nie obejmuje to ślepej nienawiści i skorelowanego z nią zupełnego
braku uczciwości.

O właśnie, neutralność nie istnieje, ale istnieje uczciwość i zachowanie
proporcji i dystans i poczucie lekkości (obok poczucia powagi) :)
[...]

Don

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


438. Data: 2008-09-23 10:35:06

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszcz
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:js1khuwm110m.1rj499ays59ag$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 23 Sep 2008 10:15:41 +0200, Panslavista napisał(a):
>
> > "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> > news:1f0ohdipv16wp.fnxy7g1pmlki$.dlg@40tude.net...
> >> Dnia Tue, 23 Sep 2008 09:51:10 +0200, Redart napisał(a):
> >>
> >>> Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
> >>> news:gba6dj$47d$1@news2.ipartners.pl...
> >>>> Chore IMHO.
> >>>> Jak zwykle.
> >>>
> >>> No cóż ... a czy mogłoby być inne ;) ?
> >>> Póki co zauważ, że problem Ikselki raczej nie ma nic wspólnego z
ojcem.
> >>> A raczej: trzeba by się nieźle nagimnastykować, by to do takiego
> >>> problemu nagiać. Tylko po co tworzyć model oparty o ojca,
> >>> skoro są prostsze ? Ktoś tu się może trochę za bardzo upiera, że
> >>> wszystkie problemy mają coś wspólnego z ojcem ?
> >>
> >> Jego problemy na pewno związane są z jego ojcem, tak. Tzn z tym, że w
> > ogóle
> >> żyje, a życie to choroba - a to przecież wina ojca. Tak.
> >
> > No proszę, a matka to zupełnie bezwolna była...
> > Pies by nie wziął, gdyby suka nie dała...
>
> Ech, akurat tutaj nie jest to ważne. Nie o to chodzi. Chodzi o to, kto
> zawazył tak bardzo na życiu cebka, że mu odbiło.

Prochy? Ławka pod blokiem?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


439. Data: 2008-09-23 10:37:30

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> Meryl Strip. To jedyna prawdziwa Akorka, taka w Wielkim Sensie. Kocham ją.

[Resztę przeczytam później, bo za długie i nie mogę teraz.]

MERYL STREEP - bo mnie w końcu poda do sądu. ;)

Obejrzyj sobie ten film, jak ją lubisz, ale przygotuj się na spore
emocje. Po tym, co napisałaś o swojej mamie, myślę, że film może być dla
Ciebie bolesny. Dla mnie był, mimo że nie miałam takich doświadczeń.
Sytuacja wypisz-wymaluj kojarzy mi się z tym, co napisałaś o sobie.
Ciekawe...

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


440. Data: 2008-09-23 10:57:11

Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszcz
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 23 Sep 2008 12:35:06 +0200, Prawusek napisał(a):

> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> news:js1khuwm110m.1rj499ays59ag$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 23 Sep 2008 10:15:41 +0200, Panslavista napisał(a):
>>
>>> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
>>> news:1f0ohdipv16wp.fnxy7g1pmlki$.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Tue, 23 Sep 2008 09:51:10 +0200, Redart napisał(a):
>>>>
>>>>> Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
>>>>> news:gba6dj$47d$1@news2.ipartners.pl...
>>>>>> Chore IMHO.
>>>>>> Jak zwykle.
>>>>>
>>>>> No cóż ... a czy mogłoby być inne ;) ?
>>>>> Póki co zauważ, że problem Ikselki raczej nie ma nic wspólnego z
> ojcem.
>>>>> A raczej: trzeba by się nieźle nagimnastykować, by to do takiego
>>>>> problemu nagiać. Tylko po co tworzyć model oparty o ojca,
>>>>> skoro są prostsze ? Ktoś tu się może trochę za bardzo upiera, że
>>>>> wszystkie problemy mają coś wspólnego z ojcem ?
>>>>
>>>> Jego problemy na pewno związane są z jego ojcem, tak. Tzn z tym, że w
>>> ogóle
>>>> żyje, a życie to choroba - a to przecież wina ojca. Tak.
>>>
>>> No proszę, a matka to zupełnie bezwolna była...
>>> Pies by nie wziął, gdyby suka nie dała...
>>
>> Ech, akurat tutaj nie jest to ważne. Nie o to chodzi. Chodzi o to, kto
>> zawazył tak bardzo na życiu cebka, że mu odbiło.
>
> Prochy? Ławka pod blokiem?

Mnie to nie interesuje, tylko zasygnalizowałam jemu lub komukolwiek, żeby
się zastanowił, zamiast doszukiwać się w innych swoich własnych problemów.
Chociaż... może to i jest jakaś metoda na przyjrzenie się swoim - z boku?
Niech mu tam.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 43 . [ 44 ] . 45 ... 50 ... 69


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

virtual a real
czy to normalne, czy to już zdrada?
Ksi?dz doznał wniebowst?pienia na oczach tysięcy widzów..
A jednak się...
S.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »