Data: 2005-10-20 22:55:00
Temat: Re: anty-instykt;)
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
> Aska
Często przeglądam grupę psf, gdzie - pomijając ~50% jak zwykle udział księdza,
zdarzają się bardzo pragmatyczni ludzie z cennymi poglądami i spostrzeżeniami.
Z tym Twoim tematem skojarzył mi się tekst niejakiego "lamesza", który to autor
nie od dzisiaj jest u mnie pod szczególną obserwacją (ze względu na wartość
jego tekstów). Zrobię więc coś, co nie jest zbyt popularne, ale co wydaje mi się
uzasadnione (Sky to zrozumie ;)).
Zacytuję post lamesza - odpowiedź na pytanie, jak szukać "trafnych decyzji".
Oto on z moimi cięciami oznaczonymi [...]:
[całość jest w news:dj0qua$ca6$1@news.onet.pl ]
====================
----- Original Message -----
From: "lamesz" <l...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.filozofia
Sent: Monday, October 17, 2005 8:35 PM
Subject: Re: trafne decyzje
[...]
> > Chciałbym zapytać Was o sprawę która przysparza mi problemów, [...]
> > Chodzi o podejmowanie decyzji - istotnych - [...]
> > Jeśli macie przemyślenia na ten temat bardzo chętnie poczytam, a myślę że
> > inni też skorzystają.
[...]
> To chyba najbardziej praktyczne pytanie, jakie zadano na tej grupie:)
> Pytasz - jeśli mogę sobie pozwolić na takie określenie - o metodologię
> życia.
>
> Jeżeli chodzi o sam tryb podejmowania decyzji, niełatwo jest ustalić zasady
> ogólne, ponieważ "właściwy" proces decyzyjny może być diametralnie różny
> zależnie od okoliczności życiowych. Jeśli więc stoisz przed rozdrożami,
> których parametry są czysto ekonomiczne, wskazane jest kierowanie się
> absolutnie wyabstrahowanym Rozumem: analizowanie, analizowanie i jeszcze raz
> analizowanie. Jeżeli natomiast Twoja decyzja dotyczy sytuacji, której
> zasadniczym parametrem są uczucia, stosowanie racjonalnej analizy jest
> błędem (czytaj: używaniem młotka do wkręcania śrub). Jeżeli patrzysz w oczy
> ukochanej kobiecie i na chłodno analizujesz, czy powinieneś ją poprosić o
> rękę, coś jest z tobą nie w porządku.
>
> Doskonała metodologia życia - można więc skrótowo konkludować - polegałaby
> na stosowaniu każdorazowo najlepszych możliwych metod dla danej sytuacji: co
> chyba nie mówi tak naprawdę nic. Sytuacje nie są czarno-białe i dana decyzja
> (np. "zmienić zawód czy rozwijać się w dotychczasowym") ma tak naprawdę
> składowe racjonalne i emocjonalne, a porównywanie wagi tych składowych jest
> niemożliwe: bo wyrażane są one nie dość, że w innych jednostkach, to na
> innej skali i w granicach kompletnie innego... hm... "paradygmatu".
> Zastanawianie się, czy ważniejsza jest pasja zawodowa od ekonomicznej
> stabilizacji przypomina trochę porównywanie 20 stopni Celcjusza z 4 metrami
> długości węża boa. Czy wyższa jest temperatura, czy raczej dłuższy jest wąż?
> ;-)
>
> Niektórzy filozofowie próbowali co prawda opracować ogólne "metody" życia.
> Najsłynniejszy jest chyba imperatyw kategoryczny, sformułowany przez
> Immanuela Kanta. Kant "wpadł" na niego, ponieważ zastanawiał się właśnie,
> czy istnieją jakieś ogólne, niezależne od przekonań religijnych albo
> skłonności umysłowych zasady "dobrego" postępowania. Imperatyw ów brzmi:
> "postępuj tak, abyś mógł chcieć, aby zasada twego postępowania była prawem
> powszechnym". Już po chwili orientujemy się więc, że nie posunęliśmy się
> właściwie ani o krok do przodu, ponieważ
>
> a) nieskończona mnogość sytuacji życiowych sprawia, że rozwiązanie "złe"
> jest w danej sytuacji "dobre",
> b) nie da się zastosować imperatywu do większości ważnych decyzji, ponieważ
> prawem ogólnym mogą stać się tylko zasady o pewnym stopniu ogólności (np.
> prawem powszechnym nie może stać się zasada "32-letni blondyn-informatyk,
> którego prawdziwą miłością życiową jest programowanie w C++, nie powinien
> przerzucać się na stanowisko konserwatora sprzętu, jeżeli tylko różnica w
> dochodach nie przekroczy 2499 złotych rocznie, a stabilizacja ekonomiczna
> nie będzie tego bezwzględnie wymagała.";)
>
> Wcześniejsi teoretycy umowy społecznej (Hobbes, Locke itd.) również
> próbowali opracować ogólne metody właściwego postępowania człowieka w
> społeczeństwie, ale ich cel był "masowy" - miały one zapewnić jak najlepsze
> funkcjonowanie grupy, a nie jednostki. Więc klapa, bo wszyscyśmy różni.
>
> Wniosek: filozofia nie zna odpowiedzi na to pytanie na tyle szczegółowej,
> żeby mogła mieć jakiekolwiek znaczenie praktyczne. Najwięcej mógłby
> powiedzieć chyba psycholog zajmujący się heurystyką.
>
>
> Podjąłem się odpowiedzi na to pytanie, chociaż od początku przeczuwałem to,
> co teraz nastąpi: banał. Trzeba po prostu jak najwięcej działać, ponieważ
> jedynym pewnym źródłem wiedzy o potencjalnych skutkach naszych działań są
> faktyczne skutki zaistniałych działań. Polecam również stosowanie zasad
> logiki... :)
>
> Na koniec mogę jeszcze dodać, że gorąco zalecam kierowanie się intuicją,
> której mocy chyba nie doceniamy. Wiadomo powszechnie, że najcelniej rzucamy,
> gdy nie celujemy - bo atawistyczne i podświadome umiejętności motoryczne są
> doskonalsze od naszej wiedzy o procesie celowania. Także wielu graczy w
> szachy twierdzi, że na pewnym poziomie grają "intuicyjnie". Intuicja jest po
> prostu - powiem odrobinę prowokacyjnie - korzystaniem z tych procesów
> mózgowych, których złożoność jest zbyt duża do udźwignięcia przez
> świadomość. Myślimy więcej niż myślimy, że myślimy. ;)
>
> Pozdrawiam,
> lamesz
===================
pozdrawiam zainteresowanych :).
All
|