Data: 2004-02-01 16:21:34
Temat: Re: ataki paniki
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Stokrotka" <d...@2...pl> napisała:
> (..) A jak juz ide, zabieram ze soba
> narzeczonego, ktorego trzymam mocno za reke co pozwala mi sie czuc
> bezpiecznie.
A bedziesz chciala stopniowo uwalniac sie swoją zaleznosc poczucia
bezpieczenstwa od narzeczonego? To byloby chyba rozsadne, bo przeciez to na
sobie musimy polegac, a nie na kims innym.
>Nawet juz do kina sie wypuszczam co dla mnie jest mega
> wyczynem.
Sama...?
> Rozmawiaj o tym ze swoim mezem, bys nie pozostawala sama sobie z
> lękiem;-)
By znow uzaleznic swoje poczucie bezpieczenstwa od kogos innego?
To nie jest dobry pomysl, potem moga z tego wyniknac rozne problemy,
zaczynajace sie np automatycznym lękiem kiedy nie są razem. Nie o to chodzi
by "uwiesic sie" na kims i opierac swoje bezpieczesntwo na fakcie czy on
jest blisko. No, chyba ze sa blizniakami syjamskimi.. bez mozliwosci
rozdzielenia... ;)
Ale oczywiscie na poczatku oswajania sie z lękiem i walki o przetrwanie ktos
taki moze byc b. pomocny. Byle nie wpasc w kolejny zgubny schemat.
Joanna
|