Data: 2005-10-01 13:03:27
Temat: Re: bycie kochanka.
Od: Dunia <d...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwon(k)a wrote:
> trudno mi sie wypowiedziec na ten temat. nie przezylam, nie bede
> teoretyzowac.
Szkoda, w ten sposob odpada wiele stymulujacych tematow do dyskusji.
> ciekawa jestem, czy owa zona tez ulozyla sobie zycie, czy jednak czula sie
> wciaz zona....
Jakos musiala sobie to samotne zycie ulozyc juz przedtem, zanim pojawila
sie kochanka.
Naprawde, nie wiem jak jakakolwiek kobieta moze "czuc sie zona" kogos,
kto odwiedza ja i dzieci dwa razy do roku, przez wiele lat. Owszem,
wyobrazam sobie taka sytuacje przez czas jakis, bo rozne sytuacje w
zyciu bywaja, ale... ludzie sie jednak od siebie odzwyczajaja i po wielu
latach zwiazek jest z reguly tylko formalny i ludzie nawet nie chca go
odgrzewac (znam taka historie ze swojego bliskiego otoczenia).
> ( bo nie wiem jak mam rozumiec Twoja wypowiedz, iz to tylko
> mezowi sie mam nie dziwic?)
Malwa wspomniala, ze zona rowniez kogos sobie znalazla. To mnie wcale
nie dziwi (a juz w ogole nie "gorszy"), bo nie wielu ludzi ma ochote na
samotne zycie calymi latami. Dziwi mnie jedynie, ze zona nadal upiera
sie przy podtrzymywaniu fikcji, ja bym chyba tak nie potrafila.
Wiele kobiet robi tak ze wzgledu na dzieci, jakby te byly slepe i gluche
i nie wiedzialy, co sie swieci...
D.
|