Data: 2005-10-01 21:38:47
Temat: Re: bycie kochanka.
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Dunia" <d...@n...o2.pl> wrote in message
news:dhm1eq$5sl$1@news.onet.pl...
>> ciekawa jestem, czy owa zona tez ulozyla sobie zycie, czy jednak czula
>> sie
>> wciaz zona....
>
> Jakos musiala sobie to samotne zycie ulozyc juz przedtem, zanim pojawila
> sie kochanka.
zapewne, ciekawa jestem jednak czy to ulozenie wiazalo sie z poznaniem
"partnera"....
> Naprawde, nie wiem jak jakakolwiek kobieta moze "czuc sie zona" kogos, kto
> odwiedza ja i dzieci dwa razy do roku, przez wiele lat.
sa takie malzenstwa.
>Owszem, wyobrazam sobie taka sytuacje przez czas jakis, bo rozne sytuacje w
>zyciu bywaja, ale... ludzie sie jednak od siebie odzwyczajaja i po wielu
>latach zwiazek jest z reguly tylko formalny i ludzie nawet nie chca go
>odgrzewac (znam taka historie ze swojego bliskiego otoczenia).
jw.
>
>> ( bo nie wiem jak mam rozumiec Twoja wypowiedz, iz to tylko
>> mezowi sie mam nie dziwic?)
>
> Malwa wspomniala, ze zona rowniez kogos sobie znalazla. To mnie wcale nie
> dziwi (a juz w ogole nie "gorszy"), bo nie wielu ludzi ma ochote na
> samotne zycie calymi latami. Dziwi mnie jedynie, ze zona nadal upiera sie
> przy podtrzymywaniu fikcji, ja bym chyba tak nie potrafila.
> Wiele kobiet robi tak ze wzgledu na dzieci, jakby te byly slepe i gluche i
> nie wiedzialy, co sie swieci...
nie czytalam dokladnie malwy. rzeczywiscie dziwne, ze zona nie chce rozwodu
skoro sama ma kogos, ale chyba w takiej sytuacji prawnie mozna spokojnie
udowodnic, iz takie malzenstwo "nie istnieje" (?)
iwon(k)a
|