Data: 2006-07-18 09:20:23
Temat: Re: bycie świadkiem na ślubie - czy koniecznie długa kieca?
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
asias <n...@p...onet.pl> napisał(a):
> Dzieki, usmialam sie serdecznie :-) Wracajac jednak do sedna, chcialam
poradzic Ci Haniu w dwoch sprawach. Pierwsza i najwazniejsza to taka, zeby
utrzymywac
> przyjacielskie stosunki (a wiec i chadzac na sluby) tylko z ludzmi, z
ktorymi
> warto sie zadawac.
masz rację! Tu też nie sądzę, by ktokolwiek miał coś przeciw mojemu strojowi.
Nie chcę zlać sie z panna mloda z szacunku dla niej, wlasnie dlatego chce
zadbac o kontrast (tu: kolorystyczny). Poza tym jestem wysoka, rozm. 40 też
nie świadczy o kosciach kruszynki, w sukniach długich czuje sie po prostu
duża. Gdy muszę - zakładam, tu jednak wydaje mi się (w łaśnie odnośnie
polskiego charakteru wesela: muzyki, konkursów itd.) ze nie bedzie to
konieczne. Glosy Pań optujących za różnorodnością wydają mi się bardziej
wyważone, przekonują mnie tym bardziej do mej decyzji.
> pobliskim kosciele i na podstawie obserwacji mozna bylo wysnuc jeden
wniosek:
> elegancka kobieta wyglada elegancko niemal w czymkolwiek, zas nie wszystkie
> kobiety wcisniete w przyzwoite, przepisowe stroje wygladaly elegancko.
> Ostatecznie okazalo sie, ze nawet swiadkowa-siostra przyjaciolki miala
krotka
> sukienke, a odkryte ramiona i plecy to standard wszystkich sukienek
slubnych w
> lecie - i owszem, te GOLE ;) panny mlode osmielaja sie wchodzic na swoj
slub do
>
> kosciola, myslac, ze wygladaja inaczej niz w bikini :)
jak najbardziej założę szal zakrywający ramiona i plecy.
pozdrawiam,
Hania
> Asia
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|