Data: 2017-01-03 12:20:10
Temat: Re: chleba naszego powszedniego
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
stefan <s...@w...pl> wrote:
> Tak mi się nostalgiczno zrobiło, gdy Gospodyni zaczęła robić ciasto na
> chleb a mnie pozwoliła (tylko ze względu na długoletnią przyjaźń)
> wymieść żar z pieca.
> Chleb ze wsi był u mnie w domu raczej od święta albo kiedy Pani
> Mleczarka z Cholerzyna piekła to i nam połówkę przyniosła.
> Na co dzień to był zakopiański od Magiery albo łęczycki lub nałęczowski
> z piekarni PSS Społem.
> A co w nim było oprócz sznurówek i nici jutowych? (po latach
> dowiedziałem się, że nie chodziło o sznurowadła do butów ale o sznurek
> którym były wiązane worki z mąką. Nici wiadomo - czymś te worki były
> zszywane))
> Poszperałem i oto jest!
> Zarządzenie Ministra Handlu Wewnętrznego z dnia 11 maja 1959 r.
> w sprawie zużycia surowców (receptury) przy produkcji pieczywa
> piekarniczego.
> Kto był wtedy ministrem HW? Lesz? ale mniejsza o to
> ciągnijcie i napawajcie się :)
> http://www.monitorpolski.gov.pl/MP/1959/s/59/290/1
> pozdr
> Stefan
>
Kontynuując - dawno temu miałam całą książkę ze znormalizowanymi
recepturami wędlin. Krakowska, zwyczajna, szynkowa... Ach! Przepisów ze
sto, w tym tzw. garmażerka.
Dokładne proporcje, nawet "kaliber" tłuszczu i poszczególnych rodzajów
mięsa był podany. Książkę dokąds diabli wzięli już przed laty - pewnie
przewidzieli tę dzisiejszą ogólną porutę w produkcji żywności, to książkę
zacharapcili, żeby sobie tam w piekle chociaż móc pitrasić jak należy...
:-(
--
XL
|