Data: 2010-02-23 10:59:38
Temat: Re: chorobliwa zazdrosc
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aicha napisał(a):
> Uzytkownik "Hakim" napisal:
>
> > Tak mam na mysli w takim razie poczatkowa faze.
> > Myslalam, ze taki stan mozna nazwac zwiazkiem.
> > Z chlopakiem znamy sie od 3 lat. Spotykalismy sie na stopie
> > kolezenskiej.
>
> A to zmienia postac rzeczy. Jak widzisz, pierwsze, co sie nasunelo, to
> wirtualna kr�tka znajomosc.
>
> > A z malzonka nie mialam zbyt dobrego kontaktu.
> > Nie mam doswiadczenia i troche inaczej sobie wszystko wyobrazalam.
> > Ale jesli mowicie, ze to jest normalne, ze oni sie spotykaja, to sie z
> > tym pogodze.
>
> Wiazac sie z zonatym mezczyzna ryzykujesz podw�jnie. Dop�ki sie nie
> rozwioda, nie masz pewnosci, ze do siebie nie wr�ca. Zreszta nawet potem
> nie jest to w stu procentach niemozliwe. To oczywiscie wariant bardziej
> pesymistyczny, ale i taki trzeba rozpatrzyc. Zastan�w sie, czy jestes na
> takie ryzyko gotowa. No i ja bym jednak dazyla do uchylenia chociaz rabka
> tajemnicy na temat przyczyn ich rozstania. Bo co, jesli nie daj Boze,
> jestes tylko przelotna pocieszycielka w kryzysie? Ja nie strasze, ja
> tylko otwieram oczy. Mialam kilka takich przypadk�w "na zakladke" - i
> swoja, i czyjas.
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha
Czy ty przypadkiem nie jesteś chorbliwie zazdrosna?
Mnie się wydaje że wądkodawczyni siebie nie lubi i ma niskie mniemanie
o sobie, zamiast się zapytać co jest grane, odrazu panikuje że
zostanie porzucona bo jest nic nie warta, może powinna skupić się np
na sobie , kupić jakiś ładny kapelusz na wiosnę , po prostu zacząć
myśleć że jest wartościowa. Wtenczas to on będzie dąrzył do niej
bardziej niż obecnie. Tak mnie się wydaje.
|