Data: 2005-06-10 07:49:14
Temat: Re: chrzest 2
Od: "Radek" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "gsk" <c...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d8adb7$lb3$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> 1. Osobiście miałem jednego znajomego, w podstawówce, który był
>> nieochrzczony. Pamiętam ile było nagabywania go, męczenia, łażenia,
>> dopytywania "ty nie wierzysz w Boga?!". Sprawa skończyła się chrztem w
> wieku
>> 12 lat,
>
> Przerabiałam to osobiście. Kiedys nawet sam ksiądz pofatygował się do mnie
> ( w sanatorium), żeby mnie "namówić" albo przynajmniej dopytać się
> dlaczego?
Ktoś inny zapyta dlaczego nosisz żółte spodnie ;)
Może być nawet gorzej: przyjdzie ksiądz i zapyta "Dlaczego wierzysz?"
>> 2. Do tego dojdą lekcje religii, już w przedszkolu (a w podstawówce 2
>> godziny!). Etyka - zastępstwo dla religii jak wiadomo nie istnieje.
>
> Ja w związku z tym wychodziłam wcześniej do domu. Trochę mniejszy kontakt
> z
> klasą miałam przez to. W podstawówce może byc gorzej, za moich czasów
> doczekałam się religii dopiero w średniej szkole. Kiedyś chłopcy z mojej
> klasy idący z religii (podstawówka) natarli mnie śniegiem za to, że jestem
> "bezbożnica".
No tak - na pewno to był jedyny raz kiedy chłopcy natarli sniegiem
jakąś dziewczynkę :) Bo to źli chłopcy byli! Znaczy d*py wołowe ;)
U nas kazdy pretekst był dobry - zresztą dziewczyny nie zostawały dłużne:)
>> Chciałbym oszczędzić swojemu dziecku ewentualnych cierpień, nawet kosztem
>> swoich wartości.
>
> No i może tutaj masz odpowiedź.
Gdzie?
>> Czy spodziewacie się, że za 7 lat traktowanie nieochrzczonego dziecka
> przez
>> inne dzieci w Polsce się zmieni?
>
> Nie. Może będzie inaczej niż za moich czasów, ale wyznanie
> rzymsko-katolickie jest u nas dominujące i zawsze Ci "inni" będą
> mniejszością, a jak jest z mniejszościami to kazdy wie.
Masz rację. Niesamowite :)
I w związku z tym należy iść jak ciele razem ze stadem, tak?...
>> Czy takich dzieci będzie więcej? Czy mój syn będzie jedynym
>> nieochrzczonym
>> dzieckiem w klasie?
>
> Tego nie wie nikt. Na pewno nie będzie miał wspólnego tematu z
> rówieśnikami,
> którzy będą szli do komunii.
No nie będzie. Jak nie będzie lubił grać w piłkę też nie będzie...
Nie daj Boże jak się chłopak będzie uczył grać na skrzypcach,
albo zapiszesz go na balet... no dosłownie filmy o takiej traumie kręcą...
> Na pewno będzie czuł, że coś go ominęło jak
> akurat jakaś śmieszna rzecz zdaży się na lekcji religii, a jego przy tym
> nie
> będzie.
A jak zachoruje i akurat wtedy Zosi z pierwszej ławki zapalą się włosy
na chemii? Nie daruje Ci tego....
> Na pewno będzie miał ubogie informacje na temat kultury i histori
> tego wyznania, a to jest nierozerwalnie związane z historią Polski.
stuk... stuk... stuk... dosłownie nie wyrabiam :D
> Zawsze
> będzie czuł się gorzej w zakresie informacji na ten temat, bo będzie miał
> świadomość, że nie uczył się tego przedmiotu.
Nie no dzieci wręcz prawie umierają z tęsknoty za wiedzą zdobywaną
w szkole. To pewnie jak Ty - w życiu nie poszłaś na żadną imprezę
bo czytałaś lektury dodatkowe, chodziłaś na kółka zainteresowań,
a jedynym Twoim zmartwieniem była analiza molekularna...
> Jak dorośnie oczywiście jeśli
> będzie zainteresowany to nadrobi to wszystko, ale co będzie jak jego
> narzeczona będzie głęboko wierząca i ślub będzie chciała tylko
> kościelny???
A co będzie jak się okaże świadomą ateistką? o innym wierzeniach nie
wspomnę?...
> Wtedy dopiero będzie miał jaja. Musiałbys widzieć jak w wieku 17 lat
> uczyłam się pierdół, tych których uczą się 8 letnie dzieci, żeby mnie
> ochrzcili i żebym przyjęła komunię (miałam zostac chrzestną).
No patrz - a ja jak mnie poproszono o bycie chrzestnym odpowiedziałem:
"Zgłupieliście??? Przecież ja tego pajaca w sutannie bym śmiechem zabił!
A na poważnie - poszukajcie kogoś dla kogo nie będzie to farsą..."
> A jak
> dorosłego faceta poleją przy chrzcie po głowie, to będzie mu trudno
> wytrzymać ze śmiechu. I łażenia i proszenia po kościołach będzie tyle, że
> ja
> dla świętego spokoju wolałabym, żeby rodzice mnie ochrzcili zaraz po
> urodzeniu.
Na pewno to nie wiem, ale tak sobie myślę, ze jeśli ten dorosły facet
chce mieć wstęp na imprezkę to może mu byc trudno.
Ale w chrzcie to chyba o coś innego chodzi, szczególnie w świadomym
chrzcie dorosłego człowieka, coś o naukach Chrystysa, wierze w Boga mi się
kołacze, ale może się mylę... może pomoże ktoś bardziej zorietowany?
> Teraz mam do sprawy podejście czysto kulturowe: mamy normalne
> święta z choinką, wielkanocne też mamy, w najbliższą niedzielę chrzcimy
> drugą córkę, będzie imprezka i jest ok.
Pomyślałaś o tym, że to nie jest "imprezka"?
To co robisz to kultywacja szopki.
A można być po prostu sobą - na dłuższą
metę to zdecydowanie lepszy wybór.
> Dzieci będą "normalne" w kwestii
> wiary, bo wiem co mogą przechodzić gdyby było inaczej.
Będą "normalne" - znaczy zakłamane. Od maleńkości będa patrzyły, że
liczy się tylko wygoda i imprezka... gratulacje.
> Nigdy nie zapomnę jak
> na koloniach codziennie wieczorem wszystkie dziewczynki klękały na łóżkach
> i
> modliły się przed snem, a ja z pozycji poziomej przyglądałam się tym
> dziwnym
> dla mnie zachowaniom.
A po co sie przyglądałaś - nie mogłaś o tym porozmawiać? Z nimi, z
rodzicami?
To co opisujesz to brak świadomości, a nie brak chrztu.
Jeżeli jako rodzica jedynym Twoim zmartwieniem jest kiedy powrócą
beztroskie lata imprez i flirtów, to Ty się może zastanów po co Ci dzieci?
One tylko zawadzają, a od karmienia piersi się obwisłe podobno robią!
Radek
|