Data: 2007-12-15 20:32:46
Temat: Re: co dalej
Od: d...@v...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pierwsza uwaga - ogólna: Z Twojego opisu wynika, że do tej pory nie
> zawodził jako partner. Więc posłuchanie jednej z rad w stylu:
> "natychmiast uciekać" byłoby powiedzmy co najmniej lekkomyślne.
Z tego co ja wiem to jakoś specjalnych problemów nie mieli, dlatego ja na pewno
nie doradzałam jej natychmiastowej ucieczki.
Raczej byłam za tym, żeby jednak poważnie przedyskutowali sprawę. Bo moim
osobistym zdaniem, pomijając całe zachowanie matki, to chłopak nie był fair.
> Trzecia uwaga: Mówisz o jego Matce, jaka by ona nie była. Postaw się w
> jego sytuacji. Dlaczego uważasz, że dla niego to sprawa emocjonalnie
> obojętna? Pomyśl co ma do wyboru: Zaproszenie obojga rodziców, bez
> względu na możliwe skutki, ponieważ "tak ustaliliśmy" i moim zdaniem nie
> jest to dobre rozwiązanie. Wybrał rodzica, z którym jest silniej
> związany emocjonalnie i którego nie chciał skrzywdzić. I powiem Ci
> szczerze, że w takiej sytuacji robienie mu wyrzutów "bo inaczej sie
> umówiliśmy i ja uważam że powinno być tak, itp." z całą pewnością nie
> jest "związkotwórcze". Z męskiego punktu widzenia powiem Ci że jako
> kobieta więcej można wygrać zachowaniem zupełnie innym...
>
> Może wystarczyłoby powiedzieć: "Rozumiem, zgadzam się, ale następnym
> razem spytaj mnie o zdanie"
No widzisz... matka jest matką, chłopak został postawiony w trudnej sytuacji,
fakt bezsporny, ale... może nie musiałoby byc takiej sytuacji, gdyby chłopak
rozegrał to inaczej?
Inaczej byłoby gdyby przyszedł i powiedział "słuchaj, ja wiem, że lista
ustalona, ale wiesz... jest taka sytuacja, wiesz jak jest z moimi rodzicami, że
matka nie trawi obecnej żony ojca... może jednak nie zaprosimy jej?" niż "moja
matka dostała histerii, nie zapraszamy żony ojca i już", czyli między wierszami,
postanowiłem, tak będzie i nie ma odwołania. Koniec, kropka.
Wszystko można dograć, wszystko można ustalić. Chodzi o podejście do sprawy i o
to jak się dziewczyna poczuła. Ona nie ma 2 lat, żeby musieć postawić na swoim,
bo tak. Wystarczy tylko pamiętać, że ona też ma chyba troszkę do powiedzenia w
sprawie swojego ślubu i mimo, że chłopak w tej sprawie może mieć większe prawo
do decyzji, bo to jego rodzina, to jednak wypadałoby chociaż się skonsultować z
zainteresowaną?
> Czy "na szczęście", czy nie to można będzie powiedzieć dopiero po latach
> małżeństwa (albo rozstania)
Życie pokaże. Ja jedynie się cieszyłam, że nie ja jestem w samym środku tej
sytuacji i nie jestem stroną w konflikcie.
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|