Data: 2004-04-23 19:09:04
Temat: Re: czemu nie można cały czas być szczęśliwym?
Od: "Hubert" <h...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> No chyba ze jednak
> > jest cos takiego co sprawia ze zajmowanie sie tym jest dla Ciebie z
> jakichs
> > powodow wazne.
> W takim przypadku emocji ktore przezywasz zajmujac sie tym tez
> > bym nie bagatelizowal. A po wypaleniu sie takich emocji jak nienawisc,
> > pozostaje moim zdaniem raczej nie obojetnosc, a zrozumienie lub
> przebaczenie.
>
> najpierw zrozumienie, potem przebaczenie?
> zrozumienie jak rozumiem konieczne dla przebaczenia?
> ale skąd mam wiedzieć że już coś wystarczająco rozumiem?
> mogę myśleć, że rozumiem, ale będę w błędzie
Nie wiem czy trzeba rozumiec, zeby przebaczyc. Przeciez czasem przyjemnie
przebaczyc mimo ze sie nie rozumie. Ale chyba przebaczyc jest
niekiedy trudno. A dlaczego? Bo np emocje takie jak nienawisc i zlosc
niewyrazone do konca przepelniaja wnetrze czlowieka. Ale gdy rozumiesz ze ten
czlowiek, ktory Cie skrzywdzil nie wiedzial co robi, to mysle ze latwiej
przebaczyc.
>
> > Ja bym tego nie bagatelizowal, a raczej zmierzal w kierunku zrozumienia
> tego,
> > co sie za tym kryje i w kierunku pelnego przezycia tych emocji do samego
> > konca.
>
> czyli jednak przeżycia tych _negatywnych_ emocji do samego końca?
Mysle, ze niejednokrotnie jest to konieczne. Inaczej ciagle bedzie cos w
podswiadomosci, co bedzie Cie dreczyc. Tlumiac niewyrazone emocje mozna np
nabawic sie przeroznych chorob psychosomatycznych. Bo niewywalone na zewnatrz
zostaje w srodku i zatruwa. Do tego moga dojsc klopoty w relacjach
miedzyludzkich, zablokowana tworczosc i seks. Problemy w sytuacjach, ktore w
jakis sposob sa powiazane z niewyrazonymi emocjami (nieprzezytym do konca
doswiadczeniem).
>
> > No dobrze, ale jesli juz rozpoznasz to, na co nie masz wplywu, to co Ci
> > innego pozostaje jak to zaakceptowac i uzyskac tym samym gleboki spokoj?
>
> dobra argumentacja, przyznaję
> może po prostu mam taki charakter, że kiedy wiem, że nie mam na coś wpływu
> na co bym wpływ mieć chciała,
> to reaguję dość hm... wybuchowo
> w żadnym razie nie osiągam głębokiego spokoju
> tylko raczej żal do siebie, świata, innych itd
> (może dlatego np. joga nie dla mnie, byłam parę razy,
> zawsze wychodziłam niespokoja
> w żadnym razie nie zrelaksowana ;)))
Rozumiem, ze mozna odczuwac intensywne emocje, gdy sie rozpozna, ze sie nie ma
wplywu na cos, na co mialo sie wplyw. Ale jesli ktos uzmyslowi sobie ponad
wszelka watpliwosc, ze nie ma na cos wplywu, to czy bedzie trul sobie tym cale
zycie?
Gdzie sens, gdzie logika?
>
> No
> > chyba ze jest cien szansy na to, by zawalczyc i wtedy masz szanse znalezc
> > sens dla pozytywnej dzialalnosci, ktora wypelnic moze Twoje zycie i
> napelnic
> > satysfakcja. W czym wiec problem? I tak dobrze, i tak dobrze.
>
> problem we mnie akurat
> ale chciałam gadać ogólnie
> a nie na własnym przykładzie ;)
>
> > No tak, jesli chcesz przytlumic to, co bylo, to moze Ci to sprawic duzo
> > klopotu.
>
> ale jest to jedyna metoda która szybko daje (krótkotrwały) efekt
> taka doraźna pomoc w chwili gdy trzeba szybko czemuś zaradzić
> imho
Tak. Sa to mechanizmy obronne i na krotka mete sa bardzo cenne i potrzebne w
normalnym funkcjonowaniu wielu ludzi. Problem polega na tym, ze gdy czlowiek
zaprzecza czemus trudnemu przez wiele lat, to zapomina czesto o pierwotnym
problemie. Wie ze jest ciezko ale nie pamietasz przyczyny. Doswiadcza trudnosci
(emocjonalnych lub cielesnych), ale nie wie o co chodzi. Moze ma pecha, albo
taki juz los? A moze to po prostu zly swiat?
Takie nastawienie nie rozwiaze sedna problemu.
>
> Np wiadomo, ze istnieja tak zwane przezycia traumatyczne, o ktorych
> > czlowiek wolalby zapomniec. A jednak predzej czy pozniej sie okazuje, ze
> > trzeba po prostu na nowo wrocic do tych doswiadczen i na nowo je przezyc,
> bo
> > nic nie moze w przyrodzie pozostac niedokonczone, niedomkniete.
>
> ;))
> W książce rok 1984 jest moment kiedy bohater poddawany jest najcięższym
> torturom
> musi wejść do pokoju 101 (chyba) gdzie na torturowanego
> czeka to, czego torturowana osoba boi się najbardziej -
> takie skryte, czasem wyolbrzymione, ale dla danej osoby przerażające rzeczy
> jest to pokój którego wszyscy więźniowie boją się najbardziej
> (czytając powieść wyobraziłam sobie, że moim pokojem 101 jest pokój
> wypełniony po brzegi prawniczymi książkami i ustawami
> a ja nie wyjdę z pokoju, póki nie będę znała na pamięć
> wszystkich znajdujących się tam przepisów)
To nie znaczy jednak, ze jak boisz sie tortur, to mussisz ich doswiadczyc, ale
warto zobaczyc co sie kryje za tym lekiem, trzeba mu stawic czola. Ale w wielu
sytuacjach leki czy niecheci materializuja sie w zyciu. Mysle, ze jak czlowiek
zrozumie co cennego dla jego rozwoju kryje sie w sytuacjach trudnych, to trud z
nimi zwiazany znika. Przechodzi do nowych kontekstow lub moze polubic to co
dzis darzy niechecia. Jesli sie czegos boi, to gdy przezyje ten lek do konca ma
szanse zobaczyc, ze byl on w duzej mierze kreowany przez wyobraznie i byl
wynikiem np niewiedzy. Czesto okazuje sie ze nic takiego strasznego nie ma,
albo ze mozna sobie z ta sytuacja poradzic.
Pozdrawiam Hubert.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|