Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.task.gda.pl!newsfeed.tpinternet.p
l!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: czemu nie można cały czas być szczęśliwym?
Date: Sat, 24 Apr 2004 12:13:33 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 160
Sender: k...@p...onet.pl@lag-2.lodz.msk.pl
Message-ID: <c6dek0$lfk$1@news.onet.pl>
References: <c6ai3f$na9$1@news.onet.pl> <4...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: lag-2.lodz.msk.pl
X-Trace: news.onet.pl 1082801600 22004 62.233.181.26 (24 Apr 2004 10:13:20 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 24 Apr 2004 10:13:20 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:267846
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Hubert" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:4783.0000031e.408969cf@newsgate.onet.pl...
> Nie wiem czy trzeba rozumiec, zeby przebaczyc. Przeciez czasem przyjemnie
> przebaczyc mimo ze sie nie rozumie. Ale chyba przebaczyc jest
> niekiedy trudno. A dlaczego? Bo np emocje takie jak nienawisc i zlosc
> niewyrazone do konca przepelniaja wnetrze czlowieka. Ale gdy rozumiesz ze
ten
> czlowiek, ktory Cie skrzywdzil nie wiedzial co robi, to mysle ze latwiej
> przebaczyc.
a jeśli myślę, że ta osoba wiedziała, co robi?
przecież nie wmówię sobie nagle, że ona działała nieświadomie
to piekielnie inteligentna osoba ;)
poza tym, rzecz może się komplikować
bo o ile w przykładzie z prawem istotnie dominowało uczucie złości i
nienawiści
i godziłam się na to, by była to nienawiść, akceptowałam jej istnienie ;)
to w innym przypadku może się zdarzyć, że nie będę chciała zaakceptowa
faktu,
że są pewne elementy niena... (no właśnie mi to przez gardło przejść nie
chce ;))
no i powstaje jeszcze pytanie, dość ważne z mojej perspektywy
czy można przeżyć te negatywne emocje i prawdziwie wybaczyć danej osobie
bez jej współudziału w tym całym procesie "przeżywania jeszcze raz"
albo nawet bez jej wiedzy
bez rozmowy z nią o tym?
(niby wydaje się to znów ucieczką,)
> czyli jednak przeżycia tych _negatywnych_ emocji do samego końca?
> Mysle, ze niejednokrotnie jest to konieczne. Inaczej ciagle bedzie cos w
> podswiadomosci, co bedzie Cie dreczyc. Tlumiac niewyrazone emocje mozna np
> nabawic sie przeroznych chorob psychosomatycznych. Bo niewywalone na
zewnatrz
> zostaje w srodku i zatruwa.
problem w tym, że te emocje nie muszą być całkowicie negatywne
w większości przypadków (wyłączając ten przykład z prawem na które
skutecznie"zużywałam" swoją nienawiść)
te negatywne emocje łączą się pewnie z innymi, pozytywnymi
no i te pozytywne stoją na drodze uświadomieniu sobie tych negatywnych
jest konflikt ;) imo - a nie znam się, nie mam z psychoterapią nic wspólnego
;)
zaczyna się myśleć tak : "no, owszem, to co zrobiła dana osoba nie jest
spox, jestem na nią zła, ale przecież
tyle jej zawdzięczam itd itp"
no i jak tu te negatywne emocje "wywalić" na zewnątrz? ;)
zrobilibyśmy to wbrew sobie, (czy o to właśnie chodzi?)
Do tego moga dojsc klopoty w relacjach
> miedzyludzkich, zablokowana tworczosc i seks. Problemy w sytuacjach, ktore
w
> jakis sposob sa powiazane z niewyrazonymi emocjami (nieprzezytym do konca
> doswiadczeniem).
;))
do pierwszego z wymienionych można się, jak sądzę, przyzwyczaić
tylko trzeba zaakceptować fakt, że nienajłatwiej przychodzi nam nawiązywać
"głębsze" znajomości
i nie mieć do siebie wyrzutów, że tak jest ;)
ale codzienne życie, a zwłaszcza osiąganie założonych sobie celów, może być
IMO kłopotliwe
u każdego zresztą pewnie inne komplikacje występują ;))
> Rozumiem, ze mozna odczuwac intensywne emocje, gdy sie rozpozna, ze sie
nie ma
> wplywu na cos, na co mialo sie wplyw. Ale jesli ktos uzmyslowi sobie ponad
> wszelka watpliwosc, ze nie ma na cos wplywu, to czy bedzie trul sobie tym
cale
> zycie?
> Gdzie sens, gdzie logika?
och, żeby wszystko było logiczne w praktyce! ;)
(psychologowie nie mieliby pracy, na mnie zresztą nic jeszcze nie zarobili,
BTW piszesz jak specjalista, jesteś nim?)
jasne, że nie ma tu logiki
> > > No tak, jesli chcesz przytlumic to, co bylo, to moze Ci to sprawic
duzo
> > > klopotu.
wyżej pisałam, dlaczego, jak sądzę, nie chcę się pogodzić z pewnymi
negatywnymi emocjami
(chodzi o to, że są też pozytywne, muszą być pozytywne)
nie godzę się na negatywne, chcę je wyeliminować
co oczywiście oddala mnie od poprawy sytuacji ;)
> Tak. Sa to mechanizmy obronne i na krotka mete sa bardzo cenne i potrzebne
w
> normalnym funkcjonowaniu wielu ludzi. Problem polega na tym, ze gdy
czlowiek
> zaprzecza czemus trudnemu przez wiele lat, to zapomina czesto o pierwotnym
> problemie. Wie ze jest ciezko ale nie pamietasz przyczyny. Doswiadcza
trudnosci
> (emocjonalnych lub cielesnych), ale nie wie o co chodzi. Moze ma pecha,
albo
> taki juz los? A moze to po prostu zly swiat?
> Takie nastawienie nie rozwiaze sedna problemu.
;))
> > Np wiadomo, ze istnieja tak zwane przezycia traumatyczne, o ktorych
> > > czlowiek wolalby zapomniec. A jednak predzej czy pozniej sie okazuje,
ze
> > > trzeba po prostu na nowo wrocic do tych doswiadczen i na nowo je
przezyc,
> > bo
> > > nic nie moze w przyrodzie pozostac niedokonczone, niedomkniete.
no tak, interesuje mnie, czy można do nich wrócić
bez angażowania w to tej drugiej osoby,
czy można to wszystko zrobić samemu
> To nie znaczy jednak, ze jak boisz sie tortur, to mussisz ich doswiadczyc,
ale
> warto zobaczyc co sie kryje za tym lekiem, trzeba mu stawic czola. Ale w
wielu
> sytuacjach leki czy niecheci materializuja sie w zyciu.
;)
konfrontacja z osobą, którą podejrzewamy o to, że jest źródłem naszych
problemów
może napawać lękiem, który trudno przezwyciężyć
a można potem żałować, że się jednak podjęło starania by ten lęk
przezwyiężyć
nie chcę dramatyzować, ale wyobrażam sobie
że to może nawet 'zabić" ;)
Mysle, ze jak czlowiek
> zrozumie co cennego dla jego rozwoju kryje sie w sytuacjach trudnych, to
trud z
> nimi zwiazany znika. Przechodzi do nowych kontekstow lub moze polubic to
co
> dzis darzy niechecia. Jesli sie czegos boi, to gdy przezyje ten lek do
konca ma
> szanse zobaczyc, ze byl on w duzej mierze kreowany przez wyobraznie i byl
> wynikiem np niewiedzy.
Czesto okazuje sie ze nic takiego strasznego nie ma,
> albo ze mozna sobie z ta sytuacja poradzic.
a czy przezwyciężenie lęku zawsze kończy się sukcesem?
czy może być to totalna porażka? (np. konieczność zerwania z dotychczasowym
życiem,
niemożność pokazania sie we własnym domu, zerwanie większości
dotychczasowych kontaktów)
serdeczne pozdrowienia
bardzo pouczająca rozmowa
mam nadzieję że nie tylko dla mnie
skoro już odbywa się publicznie
(oki, wracam do tłumaczenia pseudonaukowej nowomowy na tematy polityczno -
ekonomiczne)
natalia
|