Data: 2007-12-06 22:36:20
Temat: Re: czy troll jest trollem? :)
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" napisał w wiadomości:
>> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> news:fj722p$q9j$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> > W tym tekście chodziło o to, jak ujął temat Nagash - ja odczytałem to
>> > jako zdjęcie odpowiedzialności z wyzywającego i użycie reakcji na
>> > wyzwisko do obciążenia całą "winą" wyzywanego - czyli "mogę chodzić i
>> > krzyczeć do wszystkich "wy kur.y", a reakcja otoczenia wskazuje na ich
>> > problemy emocjonalne".
>> Bo mniej więcej tak jest. ;)
>> Mamy wolność słowa czy nie? ;P
> Wolność słowa w granicach normy społecznej, która umożliwia ochronę praw
> innych osób.
> Nie, co prawda nie wiem jak sprawa miałaby się w odniesieniu do usenetu,
> ale gdybyś zaczął kur.ić, i komuś by to się nie podobało, to jest na to
> odpowiedni paragraf.
>> Tylko kretyni pozywają kretyna
>> co chodzi i krzyczy na wszystkich
>> "wy kurwy". ;)
> I tylko kretyni nie rozumieją, dlaczego ktoś, kogo nazwą "kur.wą",
> pozywa ich do sądu - przecież prowokacja miała służyć jedynie
> odstraszeniu innych na odpowiedni dystans lub zaatakowaniu przez
> "wrogów" w ten sam sposób. :)
W tym miejscu chciałbym zamieścić swoje zdanie.
Zdjąć odpowiedzialnośc z osoby, która ubliża innym, prowokuje tym i stara
się negatywnie wpłynąć na czyjś wizerunek - nie da się. Nie da się dlatego,
że większość ludzi zareaguje na to ostrym sprzeciwem. Dlatego cywilizowane
prawo staje w obronie obrzuconego błotem, nie inaczej. Wolność słowa nie
obejmuje artykułowania słów, które mogą komuś zaszkodzić/wyrządzić
krzywdę/narazić na straty/itp.
Natomiast patrząc na to z drugiej strony, najbardziej pożądana rzeczą jest
znać swoją rzeczywistą wartość i nie bać się o swój wizerunek przy każdej
prostej prowokacji. Prowokacje, które określamy mianem trollingu, są takimi
niewyszukanymi właśnie.
Więc jeśli z tak postawionej tezy chcę skorzystać, to jest mi niemal
zupełnie obojętne, kto jak mnie nazwie w Necie czy na ulicy, dopóki nie ma
to wpływu na to, jak mnie traktują Ci, których lubię i szanuję. Natomiast
będę kładł nacisk na swoje zachowanie, żeby nie narażać nikogo na taki
dylemat, to znaczy w moim interesie nigdy nie bedzie leżało, żeby kogoś
obrażać słowem. Wystarczająco często zdarza się, że wkurzają się na mnie
osoby, które mają inne zdanie niż moje - ale to już insza inszość i niewiele
tu mogę poradzić.... ;)
--
pozdrawiam
michał
|