Data: 2005-04-02 00:12:22
Temat: Re: deczko OT Re: 12 lat roznicy
Od: Old Rena <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
P. T. Nixe napisała:
[ciach]
> Swoją drogą nie jestem w stanie "na rozum" pojąć, jak można powiedzieć
> sobie, że się nie da ponieść uczuciom.
Można. Zakochanie się nie spada na nas znikąd. Źródło tego stanu jest w
nas (MSZ), nie w tej drugiej osobie, którą spotykamy na swojej drodze.
Jeśli dasz sobie przyzwolenie, możesz zakochać się w każdym. :)
Aby się nie zakochać w kimś (w nikim) wystarczy być świadomym tego
mechanizmu.
> Bardziej zrozumiałe wydaje mi się
> to, że ludzi (ok, nie wszyscy) siłą rzeczy/instynktownie przestają
> interesować/pociągać/przyciągać osoby o cechach, które kiedyś przyczyną
> niemiłych doświadczeń.
Wręcz przeciwnie. "Instynktownie" ciągnie nas do pewnego modelu, typu
kochanka (w szerokim znaczeniu tego słowa).
> Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że zupełnie nie wpisuję się w takie
> schematy.
> Może dlatego sądziłam, że inni ludzie (nie wszyscy, ale większość)
> również uczą się na błędach i nie powielają ich potem.
Jeśli chodzi o uczucia... nie wszyscy się uczą na błędach. Nie wszyscy
dostrzegają, że znajdują ciągle tego samego człowieka w różnych ludziach.
> Ale ja nie piszę teraz o związkach, miłości, trzeźwych postanowieniach i
> decyzjach.
> Piszę o impulsie, o iskrze. Poznajesz kogoś (gdziekolwiek - praca,
> szkoła, kurs, koło gospodyń itp), spotkasz w miarę regularnie,
> rozmawiasz, poznajesz coraz bliżej i pewnego dnia ... wpadasz po uszy.
No więc nie wpadasz, bo zauważyłaś moment przeskoczenia tej iskry i nie
pozwoliłaś, by rozpalił się ogień. Powiedziałaś sobie "no, niezły jest i
sałatki na zebrania koła gospodyń robi boskie, ale... Goździkowa robi
lepsze (ewentualnie: mam dość szarpaniny uczuciowej; liżę rany po
poprzednim związku; nie mam ochoty prać męskich skarpetek; jest mi
dobrze tak jak jest etc. - do wyboru)". I nadal rozmawiasz, poznajesz go
lepiej, wasze matki się zaprzyjaźniają ;), ojcowie jeżdżą na ryby, a wy
nic... kumple tylko.
> Nie rozumiem, jak można sobie wtedy powiedzieć "nie zakocham się", skoro
> to już się stało. Owszem - można sobie powiedzieć "postaram się zdusić
> to w zarodku - wypiszę się z kursu, zmienię szkołę itp.", ale to nie to
> samo, co postanowienie o nie zakochaniu się.
Nieno, wtedy to już tylko możesz powiedzieć sobie "odkocham się" i
zastosować jakąś metodę na obrzydzenie sobie obiektu uczuć. :)
Mówiąc krótko, zgadzam się z Dominiką.
--
Old Rena, przelotem
[Renata Gierbisz]
|