Data: 2005-04-01 23:45:07
Temat: Re: deczko OT Re: 12 lat roznicy
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dominika Widawska pisze:
> Latwiej uniknac jadania grzybow anizeli zjedzenia grzyba
> trujacego. Inaczej mowiac, mysle, ze mozna nie dac sobie
> przyzwolenia na zakochanie/zaangazowanie emocjonalne
> (przynajmniej przez jakis okres czasu), znacznie jednak
> trudniej poszukujac partnera/przyjaciela uniknac poddania sie
> posiadanej tendencji ladowania sie w toksyczne relacje.
Jak to możliwe, skoro sytuacja nr 2 niejako "podlega" sytuacji nr 1.
Skoro ktoś nie da sobie przyzwolenia* na zakochanie się_w ogóle_, to siłą
rzeczy nie zakocha się w osobie niewłaściwej.
* potrafi to zrobić
Swoją drogą nie jestem w stanie "na rozum" pojąć, jak można powiedzieć sobie,
że się nie da ponieść uczuciom. Bardziej zrozumiałe wydaje mi się to, że
ludzi (ok, nie wszyscy) siłą rzeczy/instynktownie przestają
interesować/pociągać/przyciągać osoby o cechach, które kiedyś przyczyną
niemiłych doświadczeń.
> Wiem zreszta, ze powielanie bledow w relacjach z ludzmi, w tym
> zwlaszcza dobor partnerow o tych samych predyspozycjach, jest
> wpisane w ludzka nature i ta wlasnie tendencja w duzej mierze
> daje chleb wszelkim "od glowy i duszy" terapeutom. To
> ksiazkowe: rzucac Piotrusia Pana dla Piotrusia Pana albo
> wyganiac sadystycznego alkoholika, aby zrobic miejsce dla
> kolejnego pijaka z ciezka reka.
Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że zupełnie nie wpisuję się w takie
schematy.
Może dlatego sądziłam, że inni ludzie (nie wszyscy, ale większość) również
uczą się na błędach i nie powielają ich potem.
>> Jak wyżej. Jeśli jesteś zdania, że kobieta jest w stanie uniknąć
>> zakochania się (nie wiem wprawdzie, jak to się robi, ale wierzę na
>> słowo, że niektórzy potrafią ;-),
> Potrafia, znam takie osoby, ktore naprawde podjely decyzje o
> samotnosci.
Ale ja nie piszę teraz o związkach, miłości, trzeźwych postanowieniach i
decyzjach.
Piszę o impulsie, o iskrze. Poznajesz kogoś (gdziekolwiek - praca, szkoła,
kurs, koło gospodyń itp), spotkasz w miarę regularnie, rozmawiasz, poznajesz
coraz bliżej i pewnego dnia ... wpadasz po uszy. Nie rozumiem, jak można
sobie wtedy powiedzieć "nie zakocham się", skoro to już się stało. Owszem -
można sobie powiedzieć "postaram się zdusić to w zarodku - wypiszę się z
kursu, zmienię szkołę itp.", ale to nie to samo, co postanowienie o nie
zakochaniu się.
> Zreszta ludzie bedacy w zwiazkach tez podejmuja
> dzialania wykluczajace/redukujace ryzyko.
Co nie oznacza, że te działania_zawsze_przynoszą 100% efekty.
Wiesz, to trochę tak, jak z profilaktyką zawału serca. Nigdy nie będziesz
miała całkowitego wpływu na to, co postanowi zrobić Twój organizm. A
zakochanie to też "tylko" chemia ;-)
> Ja uwazam, ze jest odwrotnie.
> I Twoja wiara w ludzka psychike jest dla mnie budujaca. :)
A dziękuję ;-)
--
PozdrawiaM
|