Data: 2005-04-02 09:03:00
Temat: Re: deczko OT Re: 12 lat roznicy
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Old Rena pisze:
> Można. Zakochanie się nie spada na nas znikąd.
Znikąd nie, ale ktoś je w nas wywołuje. I nie zawsze ma się na to wpływ.
> Źródło tego stanu jest w nas (MSZ), nie w tej drugiej osobie, którą
> spotykamy na swojej
> drodze.
No to ja mam dokładnie przeciwne zdanie ;-)
Bo uważam, że to ta druga osoba wywołuje w nas taki, a nie inny stan.
> Jeśli dasz sobie przyzwolenie, możesz zakochać się w każdym. :)
Ale jakim cudem? Jeśli ktoś mnie nie pociąga, nie jest w moim typie, nie
interesuje mnie, to nigdy się nie zakocham. Przyzwolenie nic tu nie pomoże.
> Aby się nie zakochać w kimś (w nikim) wystarczy być świadomym tego
> mechanizmu.
No ale sęk w tym, że świadomość tego mechanizmu nijak ma się do kontroli nad
tym mechanizmem.
To tak jakbyś przed zjedzeniem pysznego ciastka z góry założyła, że nie
będzie Ci smakować.
Nie da się przecież kontrolować uczucia przyjemności, jaka płynie z faktu, że
ciastko Ci bardzo smakuje.
Możesz sobie co najwyżej powiedzieć, że tego ciastka już nigdy nie ruszysz
(bo jest tuczące, bo jest niezdrowe itp.), ale nie zmienia to faktu, że ono
Ci smakuje i tego uczucia nie zmienisz.
> No więc nie wpadasz, bo zauważyłaś moment przeskoczenia tej iskry i
> nie pozwoliłaś, by rozpalił się ogień. Powiedziałaś sobie "no, niezły
> jest i sałatki na zebrania koła gospodyń robi boskie, ale...
No dobrze, ale fakt jest faktem. Iskra już przeskoczyła. Dla mnie to jest
właśnie zakochanie. No może zauroczenie. Trzeba byłoby ustalić definicje ;-)
Jasne, że można sobie potem powiedzieć "STOP, dalej nie idę" i co do tego nie
mam żadnych wątpliwości. Ale nie wierzę, że ktoś jest w stanie kontrolować
sam moment przeskoku iskry. Bo już w chwili, gdy sobie ten moment uświadomił,
jest zakochany. IMHO oczywiście ;-)
> Mówiąc krótko, zgadzam się z Dominiką.
To ja w takim razie podziwiam Waszą tak trzeźwą kontrolę uczuć ;-)
--
PozdrawiaM
|