Data: 2001-09-18 15:59:15
Temat: Re: depresja
Od: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 18 Sep 2001 15:08:12 +0200 jacek <j...@w...pl> nadmienił(a):
>Szczerze mowiac zycze by nie musialo sie przydawac, ale skoro lubisz...;-
>))
Nie lubię, ale dobrze wiedzieć, na wszelki wypadek ;)
>OK. Ale tez nie wiem czy zauwazylas ile bylo rad - kazdy radzi. Cos tam.
>Problem w tym ze nie kazda rada ma sens. Za to wielka poczytnosc maja
>rady ludzi doswiadczonych (czyli takich jak ty - ktorzy przez "cos"
>przeszli). Klopot w tym jaka takie rady maja wartosc.
>Wez sobie kogos kto powaznie potraktuje to co napisals a jego stan jest
>naprawde powazniejszy niz twoj. Jakie moze miec konsekwencje proba
>leczenia sie z depresji srodkami nasennymi?? Tragiczne! Dlatego po prostu
>prosze o rozwage.
Rozumiem, co masz na myśli. Tylko nie wiem, w jaki sposób rady osoby,
która: nie powołuje się na żadne źródła naukowe, na żaden autorytet
ani nawet na swoje lub cudze doświadczenia - dlaczego takie rady są
mniej 'niebezpieczne'? Zwróć uwagę, że ja napisałam, skąd mam swoje
wiadomości na temat depresji. Nikt inny, kto się wypowiadał, tego nie
zrobił.
Druga rzecz: Astec pisze: "Jest tylko jeden sposób: wizyta u
psychiatry i zażywanie leków,
które przepisze. I nie łudź się, że cokolwiek innego pomoże, lecz tą
chorobę (...)".
Ja napisałam: "Na Twoim miejscu zrobiłabym tak (...)"
Widzisz różnicę? Czy ja mówię, co należy zrobić?
I gdzie, do licha, napisałam, że depresję się leczy środkami
nasennymi?! Sorry za krzyki, ale wmawianie mi takich głupot jest
naprawdę niepoważne. Czepiacie się wyrwanych z kontekstu stwierdzeń,
które nie do końca chyba zrozumieliście [Ty i krzysztofek].
Główną myślą moich odpowiedzi było, że należy pójść do lekarza, tylko
niekoniecznie od razu psychiatry. A Wy mi wmawiacie, że komuś stawiam
diagnozę i co więcej namawiam do zażywania leków.
>> Poczytaj odpowiedzi, każdy coś doradzał. Z teorii lub z doświadczenia.
>> Myślisz, że teoria jest lepsza?
>Nie - ale wiemz e jest konieczna. Sama praktyka bez znajomisci teorii
>jest zwykle w penym momencie zabojcza.
Pytanie, czy teoria, którą zna lekarz, jest porównywalna z teorią
osoby, która nie wiadomo skąd czerpie swoje wiadomości.
Btw lekarz bez praktyki w leczeniu jest chyba mniej wiarygodny niż
taki, który tę wiedzę praktyczną posiada.
A ja nie prowadzę ani poradni zdrowia psychicznego, ani żadnej
terapii, tylko biorę udział w dyskusji. Opieram się na tym, co znam -
to chyba dość logiczne postępowanie?
>> Że rady kogoś, kto sam nigdy nie miał
>> na przykład kataru, pomogą komuś, kto pyta, jak się go pozbyć?
>
>Aha - czyli kazdy psychiatra powienien przejsc schizofrenie i depresje i
>jeszcze troche innych chorob - bo inaczej jest niewiarygodny?
Nie. Ale zauważ, że psychiatra ma _rozległą_ wiedzę teoretyczną i lata
praktyki w stosowaniu terapii.
W tej dyskusji nie wypowiedział się ani jeden psychiatra - z kimś
takim bym nie polemizowała przecież.
Na pewno bardziej wiarygodny będzie dla mnie lekarz, o którym wiem, że
wyleczył iluś tam pacjentów niż taki, który nie potrafi stwierdzić, co
mi dolega i mówi coś w rodzaju: "No, to zobaczymy, może pomoże pani
lek X, a może Y."
Jakiego szofera wolałbyś mieć: takiego, który jeździ samochodem od
kilku lat, czy takiego, który gdzieś usłyszał, jak działa silnik, a w
życiu nie trzymał kierownicy?
>wiesz - to myslenie typu "Polska dla Polakow, bydlo dla bydlakow" etc.
>Nie masz racji nawet w 0,00001%. Nie pisze tego niezyczliwie - po prostu
>wpadlas w populistyczna szufladke.
Tego zupełnie nie rozumiem.
>Nikt kto tu jest z fachowcow (jest chyba kilku psychologowi wiem ze
>posiawia sie przynajmniej jeden psychiatra) nie bralby sie za terapie
>tutaj.
I bardzo słusznie, przecież grupy dyskusyjne nie do tego służą.
Żaden rozsądny człowiek nie szukałby, jak sądzę, w takim miejscu
recepty na wyleczenie z czegokolwiek. Rady - tak, żeby mieć z czego
wybrać, żeby poznać czyjś punkt widzenia. Ale nie receptę na
wyleczenie.
>> Z drugiej strony temat depresji jest mi znany i bliski. Nie wiem, jak
>> viss, ale mnie by bardzo pomogło wtedy, gdybym mogła z kimś o tym
>> poważnie porozmawiać. Z kimkolwiek.
>No tak - to wlasnie sluzy ku temu zeby rozmawiac - po to jest grupa. Mi
>nie chodzi o to by cie obrazic. Przypuszczam ze jezeli raz mialas taki
>epizod, bedziesz miala i drugi i trzeci i setny. Wiec dobrze by bylo
>gdybys wiedziala ze masz z kim porozmawiac. To ci pomoze. Ale na razie
>nie mialas depresji. Po prostu.
Znowu - ja nie mogę stawiać diagnoz, ale Ty tak?
Zostawmy może już moją depresję. Autora pierwszego posta też nie
napisała, że ją ma.
A czy miałabym tutaj z kim porozmawiać? Na pewno nie na forum. Nie po
tym, jak zostałam potraktowana :>
Wyobraź sobie, że teraz mogłabym mieć załamanie nerwowe. Jak sądzisz,
jak bym odebrała słowa Twoje i kilku innych osób?
Gdzie ta słynna odpowiedzialność za to, co się pisze i jak się pisze?
>> Jeśli kogokolwiek uraziłam swoimi słowami, to przepraszam, bynajmniej
>> nie było to moim zamiarem. Jednakże nie sądzę, żeby coś z tego, co
>> pisałam, mogło być potencjalnie niebezpieczne.
>
>Chyba nikt sie nie obrazil. Moze najwyzej krzysztof\(ek) sie obruszyl i
>troche cie potarmosi.
A niech tarmosi, na tym polega dyskusja. Ale niech poda choć jeden
konstruktywny argument, poparty jakimś dowodem! Bo na razie, wybacz,
tylko się wymądrzacie.
"Depresja jest chorobą", "depresja nie jest chorobą" - i to wszystko
bez podania choćby jednego źródła.
>Ale co do niebezpieczenstwa - uwierz: to jest
>niebezpieczne co piszesz.
Nadal nie wiem, gdzie Ty widzisz niebezpieczeństwo. Niebezpieczne to
jest to, co napisał niejaki Kamil D. Dlaczego się tam nie
przyczepiłeś?
>> Jeśli tak, to co? Rada,
>> aby pójść do psychologa albo lekarza, żeby spróbować rozmowy z kimś
>> zaufanym i bliskim, żeby brać leki, które przepisze lekarz?
>
>A co w takiej radzie zlego? Bo nie lapie.
No właśnie ja też nie łapię. A jeśli chodzi o 'rady' - to moje słowa,
które można by nazwać radami, właśnie taki miały sens. Nie wiem, jak
czytałeś moje posty, jeśli tego nie zauważyłeś.
Carrie
|