Data: 2006-03-02 09:15:48
Temat: Re: dieta dzieci autystycznych
Od: "czeremcha " <c...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):
> "Ewa (siostra Ani) N." <n...@y...com> wrote in message
> > czyli jak mowil Mleczko : obywatelu nie pieprz bez sensu.
>
> najwazniejsze to wyciagac odpowiednie wnioski.
Obserwuję tę dyskusję i nie mogę się nie wtrącić. Cały problem zaczął
się /moim zdaniem/ od tego, że Ewa znalazła /mimo braku sprzyjających
okoliczności/ czas na to, żeby wytknąć komuś czyjś feler, starannie unikając
przyznania się do swojego. /Bo może nikt go nie zauważy?/
Wystarczyło, by napisała w nawiasie - sorry, zapomniałam polskiego
odpowiednika słowa "autisme". Ale dokonała wyboru - i nie napisała tego. O
czymś to świadczy. Mało tego, odezwała się, nie mając kompletnie nic do
powiedzenia na zadany temat.
Moja przyjaciółka miała syna autystyka. Uwierzcie mi, to jest tak, jak z
chorym na każdą inną nieuleczalną chorobę - rodzice łapią się wszystkiego,
co nie zaszkodzi, a może pomóc. Może i dieta coś zmieni?
Poza tym - czy rozmawiając za granicą z native speakers nie przyznajemy się
czasem do "dziury" w słownictwie, spowodowanej choćby chwilową zapaścią
umysłową? A co za wstyd przyznać się do tego przed eks-rodakami?
Widocznie, dla niektórych to wstyd nie do pokonania.
Ania - tolerancyjna i ucząca się przyznawania do swoich błędów
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|