Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!fargo.cgs.poznan.pl!news.internetia.pl!news.tpi.pl!not-for-ma
il
From: "ŁukAsh" <w...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: dlaczego?
Date: Wed, 1 Aug 2001 19:48:47 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 169
Message-ID: <9k9m91$gso$4@news.tpi.pl>
References: <M...@n...tpi.pl>
<B7873835.14869%chironia@poczta.onet.pl>
<M...@n...tpi.pl> <9ju7dr$ist$4@news.tpi.pl>
<M...@n...tpi.pl> <9k11v3$n8b$4@news.tpi.pl>
<9k1cna$kki$1@news.onet.pl> <9k41cb$7de$1@news.tpi.pl>
<9k4bg0$m3i$2@news.onet.pl> <9k612r$et4$1@news.tpi.pl>
<9k6euv$l9b$2@news.onet.pl> <9k6vkj$rbg$4@news.tpi.pl>
<9k99vm$df4$3@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: qb197.katowice.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 996695137 17304 217.99.80.197 (1 Aug 2001 19:45:37 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 1 Aug 2001 19:45:37 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6600
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6600
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:95205
Ukryj nagłówki
Użytkownik "krzysztof(ek)" zawsze zwarty i gotowy, dzisiaj nastroj ma
bojowy...
> Witam!
>
> Nie zycze Ci, zeby ktos w rownie ciezkiej sytuacji w ten sposob
> podtrzymywal Cie na duchu.
>
sam tez sobie czegos takiego nie zycze. Ale niestety taka jest polska
rzeczywistosc. :-(
> No bo co jej niby ma
> > powiedziec?
>
> "Odejdz od niego, rzuc go."
>
zgadzam sie. ale rzadko ktora matka, powie to swojej corce w realu (mowie
ciagle o przyjetych zalozeniach)
> O wlasnie. Ciesze sie, ze to napisales. A teraz przenies to na grunt
> tego psychologa, ktory w swojej pracy mialby sie opierac na wlasnych
> doswiadczeniach.
> Wspolczucie - wedlug Ciebie pozytywne - tylko mu przeszkadza.
chwila, chwila... zrobmy to bardziej obrazowo ;-) Wezmy te sama matke i
zrobmy z niej pania psycholog. Przychodzi do niej dziewczyna, ktora jest we
wczesniej omawianej sytuacji. IMO tym razem kobieta (psycholog) zachowa sie
inaczej. Nie powie jej "badz cieprliwa, w koncu on tez musi sie gdzies
wyzyc", czy cos w tym stylu, tylko poprostu jej pomoze.
A to, ze xx lat temu byla w podobnej sytuacji, moze nie pomoze jej
bezposrednio przy rozwiazywaniu problemu tej dziewczyny, ale - byc moze - to
wlasnie te zdarzenia z przeszlosci doprowadzily do tego, iz zostala
psychologiem.
Ta kobieta pomoze jej, a nie bedzie wygadywala takich bzdur, gdyz
patrzy_z_innej_perspektywy. Juz nie jest matka, na ktorej utrzymanie moze
nagle spasc corka, lecz jest bezstronnym psychologiem, ktory sam
zadecydowal, ze chce pomagac innym.
> Chec pomocy - zbyt silna - rowniez.
z tym sie zgodze. Tylko zbyt silna, czyli jaka? Obsesyjna?
>
>
> Wiedze o tym daja Ci tez studia, staz itd. Wlasne doswiadczenie nie jest
> tu potrzebne.
>
w koncu od tego sa studia. ;-) Ale dlaczego doswiadczenie nie moze byc
wedlug Ciebie uzupelnieniem tej wiedzy?
> Hipotetycznie bez analizy konkretnego przypadku to mozna sobie rozwazac
> w nieskonczonosc.
zawiode Cie. nie znam zadnego przykladu z zycia ;-))
> A dlaczego Ty zostales ratownikiem medycznym? Dlatego, ze kiedys nie
> potrafiles komus pomoc? Czy dlatego, ze komus z Twoich bliskich ktos
> kiedys nie pomogl tak jak trzeba? Jezeli tak, to zapewne nigdy nie
> bedziesz dobry w tym co robisz, dopoki nie uporasz sie ze swoimi
> problemami.
> Przepraszam za osobista dygresje, nie odpowiadaj ale zastanow sie sam.
>
ale i tak odpowiem ;-) ale jeszcze na chwile wroce do tego terapeuty...
wynikaloby z tego, ze osoba, ktora podejmuje sie jakiegos zajecia, z powodu
jakichs wczesniejszych przezyc nie bedzie wykonywala swojej pracy dobrze,
gdyz wszystkie podejmowane dzialania beda silnie nacechowane emocjonalnie
(negatywnie). czy tak? a IMO takie nacechowanie moze doprowadzic do lepszego
wykonania swojej pracy i moze byc motywujace. a od czego (w kontekscie
psychologow, ale chyba w sumie nie tylko) bylaby wspomniana przez Ciebie
superwizja? Po jej dokonaniu wczesniejsze doswiadczenia moglyby byc motorem
do dzialania, ktory zapewnialby pozytywne rezultaty.
no a teraz przejde do ratownictwa... ;-)
nic tak drastycznego nie sklonilo mnie do zajecia sie czyms takim. Znajomy z
Wawki, ktory zalozyl to stowarzyszenie poprosil mnie, zebym poprowadzil
jeden z oddzialow. I niestety zawiode Cie. Ja zajmuje sie robota papierkowa.
:-( Owszem, mam wiedze teoretyczna, ale nie latam w zielonej kurteczce z
napisem "ratownik". Chyba nie mialbym sil, zeby to robic.
A co sklonilo mnie do zajecia sie tym...? Fakt, ze moge pomoc koledze i
fakt, ze moge zrobic cos dla innych ludzi. przyczynic sie do ich
bezpieczenstwa.
robie to jak potrafie, ale wiem, ze cos robie i to poprawia mi nastroj.
> Ale czy jest w tym lepszy od tych, ktorzy sami nie doswiadczyli? IMO
> nie.
nie, gdyz wczesniej ustalilismy, ze to doswiadczenie nie musi miec wplywu na
sam sposob leczenia i jego wyniki. ale to doswiadczenie daje mu enegrie do
pracy...
> > no i znowu sie zgodze
>
> Zgodzisz sie, ze moze zaszkodzic (juz tli sie plomyk nadziei, ze Cie
> przekonalem ;-) ), czy tylko, ze konieczna jest superwizja?
no i z plomyka zaczyna robic sie ognisko ;-)) zgadzam sie z calym tym
zdaniem
> Jakie to predyspozycje, ktore pozwalaja rozwiazac _swoje_ problemy
> lepiej od przecietnego czlowieka? Ja ich nie widze.
>
wspolczucie, wyczulenie na cierpienie, zdolnosc zrozumienia, itp. nie
wszyscy ludzie sa obdarzeni wystarczajaca iloscia tych cech :-(
>
> OK. Uwazasz, ze psycholog skorzysta z pomocy psychologa rownie chetnie
> jak przecietny czlowiek?
uwazam, ze bedzie mu latwiej zwrocic sie do kogos o pomoc
> Z blizszego Tobie podworka: Wyobraz sobie, ze ktorys ze znanych Ci
> lekarzy, zauwazyl u siebie objawy choroby przenoszonej droga plciowa
> (taki sam wstydliwy problem jak zaburzenia psychiczne). Jak sadzisz - co
> zrobi? Pojdzie z tym do kolegi dermatologa z gabinetu obok? Czy zacznie
> sie leczyc sam?
>
teoretycznie... pojdzie do kolegi. realistycznie... bedzie sie bawil w
specjaliste ;-) a tak powazniej... problem jak najbardziej wstydliwy. mysle,
ze taki lekarz najpierw sprobuje sam cos z tym zrobic, a pozniej - kiedy mu
sie nie uda - pojdzie w koncu do kolegi. a i tak zrobi to z wieksza odwaga,
niz zrobilby to "zwykly smiertelnik". A wszystko dlatego, ze lekarze, to ...
wiadomo co chce napisac ;-)
> Masz racje.
:-)
>
> Pytales o to, jak dowiedziec sie, jak pomoc, a nie jak sobie pomoc.
chyba mowimy o dwoch roznych watkach, a ja niestety nie pamietam tamtego
tematu :-(
> > > Nie musimy sie we wszystkim zgadzac. :-)
> > > Ale i tak kiedys stwierdzisz, ze to ja mialem racje! ;-)))
> >
> > i wzajemnie ;-)))
>
> zobaczymy, do kogo bedzie nalezalo ostatnie slowo
> ;-)))
>
...a swistak siedzi i zawija je w te sreberka ;-)) poczekamy i sie okaze ;-)
> Duchowo czy fizycznie tez? (dziadek trzyma gdzies parabelke na strychu,
> moze od niego pozyczyc?) ;)
hmm... calkiem niezly pomysl! a jak ma dwie, to ja tez poprosze ;-)))
> > uff! no to mi ulzylo. jednak umiem jeszcze cos sensownego sklecic ;-))
>
> Watpiles w to??? ;-)
alez skadze znowu! ;-)))
> no to ja rowniez odwzajemniam!
>
> krzysztof(ek)
>
no coz mi innego pozostaje... ;-)
zdrowka,
ŁukAsh
|