Data: 2003-10-22 20:54:22
Temat: Re: dynia- a właściwie marynata
Od: s...@s...pl (Tadeusz Smal)
Pokaż wszystkie nagłówki
----- Original Message -----
From: "Tomasz Łukowski " <t...@i...pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Wednesday, October 22, 2003 4:19 PM
Subject: Re: dynia- a właściwie marynata
>
> ----- Original Message -----
> From: "Tadeusz Smal" <s...@s...pl>
> > :)))))))
> no dobrze gest za gest :-) Zgadzam sie ze moze to byc jadalne a i pracy z
> lanym jest znacznie mniej niz z moimi kulkami:-)
:)
przed chwila odbylem z Zonka rozmowe
czy ugotowalaby mi Twoje kluseczki
i tylko wspomne
ze ale jej bleeeeeeeeeeeeeeeeee
bylo wieksze od mojego
:((((
> Z twoja zona juz sie zgadzam
:)
ona mleka uzywa jedynie do pieczenia ciast
no i ewentualnie jako "smietanke" do kawy
:)
>... nie
> cierpie korzucha zwanego przeze mnie w dziecinstwie plaszczykiem. Nie moge
> nawet patrzec jak moj najmlodszy syn ze zlosliwoscia, ktorej z pewnoscia
nie
> odziedziczyl po mnie obzera sie nim z zadowolona mina.
:)
ja nigdy nie moglem zrozumiec
dlaczego ludzie nie lubia tych korzuchow
?
albo pianki na swiezo nadojonym mleku
prosto od krowy
?
>Dlatego skladniki
> zupy gotuje zwykle w malej ilosci wody i potem dolewam mleka i jedynie
> podgrzewam.
:)
ale to nie to samo
ryz
makaron
czy kasza ugotowane na wodzie a na mleku
:)
> Tomek mlekopij (nie dotyczy mleka przegotowanego)
:)
ja zimnym mlekiem popijam nawet schabowego
tzn do pyr zawsze musi byc mleko
lub pochodna mleka w postaci maslanki
kefiru lub zzsiadlego mleka
:)
z pozdrowieniami i usmiechami
_hehehe
ps. dla mnie najwiekszym kulinarnym "swietokradztwem"
jest jedzenie na slodko plendzow
--
Zaloz prywatne forum:
http://forum.onet.pl
|