Data: 2008-10-22 07:04:05
Temat: Re: dzien papieski
Od: Yola <y...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Habeck Colibretto pisze:
> Rozumiem.
> To znaczy... nie rozumiem. Kwestia wiary czy niewiary w rodzinie jest na
> tyle istotnym elementem (jako jeden z elementów budujących osobowość), że
> nie rozumiem jak można ten problem zneutralizować.
>
Tzn. mimo tego, że mój mąż wierzy w istnienie Boga, to nie jest osobą
religijną. Jak pisałam wcześniej nie chodzi do kościoła, świeta
najczęściej spędzamy u rodziców, którzy wszystko urządzają zgodnie z
tradycją, jednak my w tym uczestniczymy tylko tak przy okazji (jeżeli
wiesz o co mi chodzi) tak więc do momentu pójścia dziecka do szkoły nie
było problemu religii. Żebyśmy się dobrze rozumieli, ja też uważam, że
takie postępowanie jest sztuczne, tzn. wierze tak jak mi wygodnie,
dlatego mam nadzieję, że kiedy syn zacznie bardziej buntować się przed
uczestnictwem w lekcjach religii, to mąż zauważy, że to nie ma sensu,
taka wiara na pół gwizdka. Uważam, że sama postępuję zgodnie ze swoimi
przekonaniami, gdyby to zależało tylko ode mnie, to dzieci nie
chodziłyby na religię.
Pozdrawiam
Yola
|