Data: 2001-03-05 13:19:54
Temat: Re: granice tolerancji homoseksualizmu
Od: g...@w...pl (Gabriela M.)
Pokaż wszystkie nagłówki
Enarete przyjela zalozenie (chyba ;-)))ze granice jako takie sa,
w tym i granice tolerancji.
Ty poruszasz problem znacznie szerszy: czym naprawde jest
tolerancja? Albo kiedy jest. Jest wtedy, gdy nie ma granic wiec a
contrario nie ma tolerancji, gdy jakiekolwiek granice sa. Ale
mozna tez inaczej.
Slusznie zauwazylas, ze w ten sposób myslac mozna dojsc do
samousprawiedliwienia wszystkich uprzedzen, np. ja jestem
tolerancyjna bo nie mam nic przeciwko Zydom, ale Murzynów nie
znosze (mam nadzieje ze nikogo nie obrazam - i to tylko
przyklad).
Pozdrawiam
Gabi
> > Czy zatem mozna mowic o tolerancji skoro uwazamy, ze jest
pewna granica? I
> > gdzie jest ta granica? Czy w momencie gdy para geyow wchodzi
do klubu dla
> > hetero, czy w chwili gdy okazuje swoje preferencje, czy moze
gdy zaczyna byc
> > nachalna w stosunku do ciebie?
>
> Inna sprawa jest publiczne okazywanie swoich uczuc, i to bez
wzgledu na plec
> osob calujacych sie.
> Jest pocalunek i pocalunek.
> Pytanie: Czy klub (kazde miejsce publiczne) jest miejscem
uzewnetrznianie swoich
> uczuc?
>
> lid
>
>
>
>
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|