Data: 2003-12-16 10:25:31
Temat: Re: jak wy zyjecie???
Od: "Lech" <bilbek@WYTNIJ_TOpriv.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hej Arek!
>>> historyjek jest cale mnostwo, a ja mam pamiec jak slon.
>
>> Może spisuj je? To są takie mini-legendki, każdy skład
>> pensjonariuszy ma swoje, tylko potem to wszystko gdzieś znika.
>
> - wlasnie je spisalem :-)
I wydajesz w odcinkach na grupie? ;-)
>> O, widzisz, to mnie zastanawia, bo jestem prawie pewien - jeśli
>> mówisz o Chylicach - że w tym czasie przy korytarzu od strony ulicy
>> były już tylko... męskie ;-) sale.
>
> - widocznie siostry wyciagnely wnioski :-) wiciagnely tez kolege
> (Grzeska Twardego) z lozka pewnej dziewczyny. Grzesiek Twardy mial
> lamliwosc kosci i poruszal sie na lozku w gipsie biodrowym :-)
> odpychajac sie od scian. Kiedys sie tak odepchnal ze zawendrowal na
> drugi koniec budynku na oddzial dla samych dziewczyn (skoliozy).
Z Grześkiem byłem około roku na jednej sali; jakiś czas temu Grzesiek
znalazł mnie przez gg i trochę pogadaliśmy, ale kontakt nam się trochę
urwał. Ponieważ Grzesiek jest żonaty i stateczny człek teraz, to zastanawiam
się, czy nie wyparłby się niektórych rewelacji ;-)
W ogóle to on miał jakiś stan zapalny w kości, a łamliwość to raczej gipsu,
ponieważ tę biodrówkę łamał bez przerwy. Taki gips to nie w kij dmuchał -
jak się złamał na biodrze, to nie zmieniali całego, tylko mu tam dowijali
kolejne zwoje, a dr Kalniet mówiła na obchodzie, że to już koniec, szlaban,
szlus - ma leżeć na łóżku i... potem zawsze jakś furtka się znajdowała, choć
na 5 minut pozwalano mu wsiąść na wózek i zrobić trasę TYLKO do kibelka, a
za dwa dni Grzesiek szalał po oddziałach, trzeciego dnia łamał gips
zjeżdżając ze schodów i zaczynało się od nowa.
Co do tej dziewczyny, to znam zupełnie odwrotną relację, tzn. że to
dziewczynę od niego wyciągnięto, a ja w tym czasie miałem sprawiać wrażenie,
że jestem martwy albo chociaż śpię. Oczywiście ta relacja nie wyklucza
Twojej relacji, ani jakichś innych podobnych ;-) Mam wątpliwość, czy
przytaczać więcej...
Jest coś takiego, że dziewczynom przytrafiają się skoliozy częściej niż
chłopakom - dlatego oddział skolioz był sfeminizowany. Zamyśliłem się nad
nim... ;-)
> - co do balkonu to sale dla chlopcow z moich czasow konczyly sie na
> sali 210 ja lezalem na 209, w tym ciagu byly jeszcze 211-214 o ile
> dobrze pamietam z samiutkimi dziewczynami. Najfajniejsze dziewczyny
> lezaly na ostatniej sali w ciagu :-)
To prawda. Powoli mi się układają klocki. Do ostatnich sal było trudno
dojść, ale ponieważ niektórzy uporczywie próbowali, więc potem cały ciąg
zrobiono dla facetów, a ja trafiłem i na 214 (209 to była moja pierwsza
sala).
> - ja pamietam wielkie uczty wieczorne na ktore siostry przymykaly oko,
> bralismy ze stolowki chleb i maslo - a wieczorem przynosilismy stol i
> zapraszalismy kolegow z sasiedniej sali albo oni zapraszali - fajnie
> bylo jak sie jakas dziewczyna na ucztach pojawiala :-)
U nas też tak było. Po gaszeniu świateł robiliśmy herbatę, wyciągali
wałówkę. Z tym zapraszaniem dziewczyn naprawdę tak było? Bo jak pamiętam, to
wiązało się z ogromnym ryzykiem - było ostro traktowane. Zależy kiedy, ale
poważniej mówiąc, to co jakiś czas zdarzało się, że dziewczyna wyjeżdżała z
ośrodka i wiadomo, o co chodziło. Zasadniczo zgadzam się, że pojawiała się
dziewczyna - była nią siostra, która ogłaszała, że może byśmy już skończyli?
;-) Ale często przysiadała do nas i rozmawialiśmy sobie. Kurtka, fajne
wieczory to były.
Pamiętasz siotrę Bożenkę Skrzyńską? Ogromnie ją lubiłem, chociaż uchodziła
za ostrą i pierwsze spotkanie mieliśmy mało przyjacielskie, choć śmieszne.
Ale to już następnym razem ;-) Ufff..... rozpędzilem się. Reszta pocztowek
czeka
Wzajem pozdrawiam weteranów
Lech
|