Data: 2008-07-09 11:49:45
Temat: Re: kabina bez brodzika
Od: "Jackare" <1...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Hmmm, pod brodzikiem ta instalacja też? - bałabym się , bo w razie
> zawilgocenia podłoża pod brodzikiem to nie bardzo dobre sąsiedztwo, więc
> mimo zakłądanej szczelności kabli miałabym nieprzyjemne uczucie, że coś
> się
> jednak może stać lada chwila... Nie nie, to nie dla mnie jednak. Jestem
> bojąca dusza w tych sprawach.
>
a słyszala Ty o innych ogrzwaniach podłogowych niż elektryczne, ha ?
> A co z czyszczeniem? - ja np. używam czesto "Tytanu" i różnych żrących
> odkazideł, więc nie wiem, czy szkliwo i fugi (co najistotniejsze - patrz:
> wodoszczelność) to wytrzymają na dłuższą metę.
>
No i nakręcasz sama sobie spiralę nieszczęścia. Nie trzeba używać żadnego
żrącego szajsu.
Wystarczy po kapieli przetrzeć szmatką frotową lub irchową kabinę czy
brodzik - trwa to 3 minuty. Nie ma problemu kamienia, nie ma brudu.
Używanie żrącej chemii prowadzi do wyżerania powierzchni tym traktowanych,
wchodzenia w reakcję z materiałami budowlanymi a tym samym do
przugotowywania lepszej bo bradziej porowatej powierzchni pod kolejne
pokolenia brudu i kamienia.
Używanie tych wszystkich cilitów bangów, tytanow, domestosów i innego żrąco
chlorowego smiecia niszczy chromowane pokrycia armatury łazienikowej,
powoduje powstawanie wykwitów solnych na nich (reakcja z miedzią) i
konieczność coraz częstszego mycia i ich i znacznie szybszej wymiany na
skutek uszkodzeń elektrochemicznych. Że o opłakanych skutkach ubocznych w
postaci szkodliwości tej całej chemii dla człowieka nie wspomnę.
Ot, pożywka dla oglądaczy reklam "nowych, lepszych" środków czystości.
--
Jackare
|