Data: 2002-12-05 08:35:46
Temat: Re: kobiety i przemoc
Od: d...@y...de (Kasia M.)
Pokaż wszystkie nagłówki
Jakub S ocki <j...@s...net.nospam> wrote in message
news:<MPG.185821d4a97bd736989798@news.onet.pl>...
> Wiele moze byc powodow:
>
> - bo religia nie pozwala na odejscie
To dlaczego KK (i nie tylko) prowadzi domy dla kobiet, ktore uciekly
od maltretujacych ich mezow ?
Dlaczego istnieje (koscielna) instytucja separacji.
mysle, ze istnieje ze 100 o wiele wazniejszych powodow
i co z kobietami maltetowanymi przez np. konkubentow ? co ma do tego
religia ?
> - bo co ludzie powiedza (na temat bitej - nie że dobrze zrobiła, ale że
> na pewno co było na rzeczy bo to przeciez dobry facet tak ogolnie jest)
o tym akurat kobiety w takich sytuacja przewaznie nie mysla, chca
raczej ratowac siebie i dzieci, jesli juz sa zdesperowane
poza tym, wiele z nich jest maltretowane przez nie-mezow i tutaj twoj
argument w ogole nie dziala.
> - podam przyklad - mojej zonie jej wlasni rodzice by nie uwierzyli jakby
> im wmawiala ze ja bije.
nie musza. wazne, ze pokaze siniaki tam gdzie trzeba
> - bo niestety realia sa takie ze moze nie ma sie gdzie podziac, bedzie
> bez srodkow do zycia itp.
owszem jest sporo takich miejsc, ale kobiety nie sa poinformowane.
poza tym, wiele z nich nie ma konkretnego zawodu ani praktyki w pracy,
bo w wieku 17 lat lapaly meza "na ciaze" (tak, tak, ciagle to jeszcze
pokutuje...)
ale to juz inna bajka.
> - bo jest zbyt psychicznie zalezna - strach ("jak odejdziesz to cie
> zabije"), nieumiejetnosc samodzielnego zycia ("i tak wrocisz do mnie bo
> sobie nie poradzisz")
o, i tu sie w pelni zgadzamy
> - w koncu bo same to akceptuja (!!!) - winia siebie, licza na poprawe,
> bo dzis byl tylko jeden bat, a sasiadka/mama/ciocia/kolezanka jakos zyje
> w takim zwiazku itp...
>
czy akceptuja ? raczej godza sie...
mysle, ze wiele z tych kobiet ciagle pamieta tego mezczyzne, jakim byl
przedtem, i ciagle go kocha. taki rodzaj "toksycznej" milosci...
wiele sie boi, ze jesli odejda, ex-maz je kiedys odnajdzie i zemsci
sie np. na dzieciach.
to jest w wiekszosci przypadkow (w czasach, gdzie prawie 40% ludzi sie
rozwodzi) nie sprawa tego, co ludzie powiedza, ale sprawa psychiki.
i - sorry - mysle, ze mezczyznie z jego logiczna psychika zawsze
trudniej jest to zrozumiec niz innym kobietom.
K.M.
ktora osobiscie zna kobiety, ktore przeszly przez takie pieklo
|