Data: 2002-12-05 13:22:05
Temat: Re: kobiety i przemoc
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <asnif4$khr$1@news.gazeta.pl>, d...@N...gazeta.pl
says...
> teoretycznie ok. 92%, a poza tym nie odmawia sie (nie moge powiedziec, ze w
> 100% bo oczywiscie nie znam wszystkich przypadkow) pobytu w takich domach
> kobietom, ktore nie sa katoliczkami
byla mowa o nieakceptowaniu przez religie odejscia od meza - nie o to ze
kobiety nie beda mialy sie gdzie podziac.
> >, po drugie wiele osob
> > utozsamia religie z lokalnym ksiedzem - jednoczesnie jest szereg ksiezy
> > ktorzy maja naprawde gdzies to co mowia ludzie i nie chca sobie robic
> > "klopotow" i zbywaja takie problemy poradami w stylu - "cierpienie jest
> > cnota" - to fakty a nie moje podejrzenia.
>
> a to juz jest bardzo przykre, ale to jest moim zdaniem wina bycia
> nieodpowiednim czlowiekiem na nieodpowiednim miejscu, co w przypadku ksiezy
> zdarza sie az nazbyt czesto.
tak, ale pryzmat tego lokalnego przedstawiciela hierarchii zmienia
calkowicie mozliwosci zycia w konkretnym srodowisku. I to uzasadnienie
podanego przeze mnie powodu.
> > znam kobiety ktore ze zwiazku wyjsc nie
> > chcialy wlasnie ze wzgledu na opinie. Akurat w tym przypadku to nie bylo
> > malzenstwo. Wiec jednak argument dziala.
>
> to jest mi sobie rzeczywiscie trudno wyobrazic. bo z jednej strony, jak tu sie
> ciagle pisze, nie ma ponoc tolerancji dla par zyjacych bez slubu. jesli
> rzeczywiscie by tak bylo, to rodzina i znajomi tej kobiety powinni skakac z
> radosci, ze juz nie jest taka bezbozna, czyz nie ?
Jej, zrozum - powod z religia jest dla zbioru x, powod opinii moze byc
dla zbioru x, ale moze tez byc dla y. Jesli chodzi o pare z takim
rpbolemem i bez slubu, to kwestia religii nie ma tu nic do rzeczy. Ona
po prostu bala sie latki "czepialskiej", bo przeciez gosc byl w
porzadku, lubiany itp itd. Srodowisko w ktorym zyli akceptowalo ich
oboje, ale w przypadku konfliktu i odejscia mogloby (nie wiem jak by
bylo naprawde) stanac po jego stronie.
> > > > - podam przyklad - mojej zonie jej wlasni rodzice by nie uwierzyli jakby
> > > > im wmawiala ze ja bije.
>
> no to wspolczuje zonie. moi rodzice kochaja mojego meza jak syna, ale w takiej
> sytuacji uwierzyliby po prostu mnie.
> ale brak zaufania w stosunkach dzieci - rodzice to juz inny temat.
Ha, oni maja do niej zaufanie, maja tez do mnie. Ale obraz moj jaki
sobie wytworzyli jest po prostu trudny (na to wyglada) do zburzenia, ot
co.
> a bym w nie wytrzymala dlugo ani w takim miejscu, ani z takim mezem, to juz
> kwestia tego, ze potrafie sobie w zyciu poradzic i nauczona bylam, ze nie
> powinnam byc calkowicie zalezna od mezczyzny.
Ty sobie bys poradzila, wiele kobiet nie - i to one wlasnie pozostaja w
takich zwiazkach. Im nie wystarcczy pomoc lokalowo-maerialnie. Im przede
wszystkim trzeba pomagac mentalnie.
> poza tym - coz mozna lepszego tym kobietom zaproponowac ?
> czy znasz lepsze wyjscie ?
Propozycji na "juz" nie mam. Ale
1. poradnie psychologiczne, anonimowo, bezproblemowo, z profesonlaistami
(bo w miasteczku 20 tys lub mniej jestem przekonany ze nastepnego dnia
setki osob by wiedzialy od domoroslej poradni ze ta i tamta ma problemy.
2. Szybka sciezka w sprawach o przemoc w rodzinie w sadach.
3. Winny w przypadku posiadania srodkow materialnych ma obowiazek lozyc
na utrzymanie kobiety z dziecmi, ich mieszkanie itp itd, nie posiadajacy
srodkow oddaje wlasne lokum a sam idzie na bruk itp...
Ale i tak wiem ze to nie jest proste.
K.
|