Data: 2006-02-13 21:24:43
Temat: Re: kryzys?
Od: "Marchewka" <M...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "wytnijto" <""k_s_lis_\"@(wytnijto)poczta.onet.pl"> napisał w
wiadomości news:dsq8mo$g4b$1@news.agh.edu.pl...
>> Małżeństwo nie rozwiązuje problemów w magiczny sposób. Wprost
>> przeciwnie...
> Przyczepię się do "wprost przeciwnie" - czyżby małżeństwo było dodatkowym
> bodźcem kłopotów??
Chodzilo mi bardziej o to, że w podobnej do opisanej sytuacji, małżeństwo
może być wygenerować znacznie więcej kłopotów, a wcale jej nie uzdrowi, na
co ma płonną IMO nadzieję Małgorzata.
> Acha, bycie starym kawalerem/starą panną, samotnym ojcem/matką też nie
> popłaca - jesteśmy istotami stadnymi.
A kto komu zaleca bycie 'starym kawalerem/starą panną' czy 'samotnym
ojcem/matką'? W opisanej sytuacji dziecko ma dwoje rodziców.
>> A masz prawo wychowywać go w domu, w którym ojciec bywa gościem,
>> lekceważy mamę, która płacze po kątach i ma smutne oczy?
>> Dziecku potrzebni są przede wszystkim szczęsliwi rodzice. A bycie razem
>> na siłę, dla tzw. 'dobra dziecka' jest czymś kompletnie odwrotnym.
>
> Przyczepię się, bardzo źle na dziecko wpływa również brak któregokolwiek
> rodzica, zwłaszcza ojca.
W opisanej sytuacji dziecko ma ojca. Uważam jednak, że taki ojciec, który
pomiata matką i nie chce założyć z nią spokojnej rodziny, nie nadaje się do
tego, by być wzorem do naśladowania przez dziecko, więc lepiej, by chłopiec
oglądał go okazjonalnie. O ile tatusiowi będzie w ogóle na tym zależało,
oczywiście.
> Teraz Gośka będzie miała problem, wybrać życie z ojcem - gościem w domu,
> innym mężczyzną (o ile znajdzie- co niełatwe), który wcale _nie musi być
> lepszy_, albo z życiem bez chłopa.
> Niełatwe.
Życie w ogóle niełatwe bywa...
I.
|