Data: 2004-01-17 22:18:37
Temat: Re: kryzys czy...? [dłuuuuuuugie]
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Katia" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bucbaa$nlc$1@inews.gazeta.pl...
> tutaj to chyba jednak nie ma zastosowania....
> rozmawialismy o tym wiele razy, bardzo wiele.
> tylko ze ja juz nie wiem, w co wierzyc, a w co nie, i odpowiedzi na to
> pytanie nie dostane w najszczerszej nawet rozmowie. Dlaczego facetom
tak
> latwie jest cos obiecac, a tak ciezko to spelnic? I dlaczego rodzina,
> malzenstwo jest w najlepszym wypadku zlem koniecznym?
No, to powyższe muszę podsumować jednym słowem - uogólnienie.
Myślę, że nie skłamię jeśli napiszę, że dotrzymuję obietnic, a
małżeństwo (założenie rodziny) uważam za największy swój sukces (co
ciekawe podczas rozmów kwalifikacyjnych przy przyjmowaniu do pracy jakoś
Ci testujący mnie nie podzielali mojego zdania chociaż ich pytanie
brzmiało "co Pan uważa za swój największy sukces (zaznaczam NIE sukces
zawodowy)).
Jeżeli wyciagasz takie wnioski wobec swojego partnera (przyz założeniu,
że są to prawdziwe i obiektywne wnioski) to tak na prawde pozostaje Ci
się juz tylko zastanowić czego TY CHCESZ... bo na niego to chyba nie
masz co liczyć.
brow(J)arek pozdrawia
|