Data: 2004-06-14 10:07:13
Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: Karolina Matuszewska <g...@s...am.lublin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Grzegorz Janoszka wrote:
>>Uhm. A na rozmowy kwalifikacyjne kiedy się umawiać? W czasie przerwy
>>obiadowej, czy za każdym razem jak gdzieś zaproszą na rozmowę brać urlop
>>albo L4? Bardzo proszę o logistyczne rozwiązanie problemu poszukiwania
>>pracy, kiedy jest się uwięzionym od poniedziałku do piątku między 8 a 16
>>w tymczasowym miejscu pracy.
>
> A powiedz mi, co dwa dni chodzisz na rozmowę o pracę?
Kiedy szukałam pracy, to zdarzało mi się nawet pójść na dwie rozmowy
kwalifikacyjne jednego dnia.
> IMHO to większość ludzi wysyła ślepo CV i już zaproszenie na rozmowę
> traktują jako wielki sukces - i rzecz jasna, nie zdarza się to często.
Wykręcasz kota ogonem, bo zaczynasz znowu o tym, że "im nie zależy". A
przecież mowa o hipotetycznej osobie, której zależy na dobrej pracy i
szuka jej, pracując tymczasem w niekorzystnych warunkach finansowych.
Zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną _jest_ sukcesem. Oznacza, że
potencjalnego pracodawcę coś tam w cv zainteresowało i teraz od
przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej zależy, czy dostanie się tą wymarzoną
dobrze płatną pracę, czy nie. Dlatego do rozmowy należy podejść
poważnie, odpowiednio się ubrać, w przypadku kobiet również umalować,
stawić się na miejsce z pewnym zapasem czasu, przygotować gadkę i
dokumenty (dyplomy, kursy, referencje). To oznacza, że na rozmowę
kwalifikacyjną nie można lecieć z rozwianą kiecką... eee, pardon, z
rozwianym włosem, w ciągu godziny wyszarpanej z aktualnej pracy, a w
trakcie nerwowo spoglądać na zegarek, bo jak się nie wróci w ciągu tej
godziny, to jeszcze się straci tą kiepską pracę.
Ja tam uważam, że mamy w Polsce bardzo demotywujący system zasiłków dla
bezrobotnych, wręcz zachęcający mało ambitne osoby do "etatowego"
bezrobocia. Wystarczy popracować dwa lata, żeby móc iść na półroczny
zasiłek, co powoduje, że niektórzy po dwóch latach sami się zwalniają i
przez pół roku żyją na koszt państwa (bywa, że pracują przy tym na
czarno). Zasiłek jest jednocześnie głodowy i nie pozwala na inwestowanie
w siebie celem zdobycia lepszej (czy w ogóle jakiejś) pracy. Przez to
osobom, które faktycznie poszukują pracy zasiłek nie pomaga, bo nie
wystarcza nawet na zakup porządnego kostiumu i butów, żeby się pokazać
na rozmowie kwalifikacyjnej, za to rozmaitej maści obiboki mają
zapewnioną półroczną wegetację. Moim zdaniem zasiłki powinny być wyższe,
ale z zastrzeżeniem, że w czasie całego życia zawodowego można
skorzystać z zasiłku np. tylko 3 razy, albo że jakiś tam procent zasiłku
podlega zwrotowi (jest np. odciągany od pensji) po ponownym
zatrudnieniu. To by z pewnością ograniczyło liczbę cwaniaczków
wyłudzających zasiłki, a jednocześnie mogłoby lepiej pomóc osobom
faktycznie poszukującym pracy.
Pozdrawiam,
Karola
|