> Sprobowac oczywiscie mozna, ale taki butelkowy (np. z Supersamu) niestety
> nawet nie pachnie prawdziwa gira

Oryginał musi być podany przez grubą babę w szaryoburym kitlu i czapką na
głowie. Dodatkowo oryginał musi być nalany prosto z beczkowozu (którym to raz
była przewożona benzyna, potem wódka, a może i odpady atomowe, a teraz
przywieźli kwas chlebowy) do wyszczerbionego kufla z grubego szkła, który przed
chwilą został wypłukany w wiadrze z zimną wodą... powiedzmy mało używaną. I to
jest oryginał jaki w 89 roku piłem w Kijowie (a wcześniej we Lwowie).

*p*


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl