Data: 2005-01-07 11:37:07
Temat: Re: moj problem
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "myszkof" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:opsj8b7bq7n0nxwh@janurb-3vgkpow0.home.aster.pl.
..
> hehe. no nie dokonca. owszem, chcialam go zmienic... masz racje. ale
> widzisz. mi nie chodzi o to, zeby ze mna pogadal i stwierdzil, tak kasiu
> masz racje, teraz zrobie wszystko zeby byc innym. nie chce go zmieniac.
> chce zeby byl jaki jest, ale zeby chociaz posluchal. Chodzi o rzeczy,
> ktore w pewnym sensie widzi, ale jak ma sobie z nimi poradzic (a wiem ze
> chce), skoro nawet nie wie jak. skoro nikt go nigdy zycia nie uczyl?
> ja nie mowie, ze ja chce go uczyc. nie chce. ja tylko chce zeby mu bylo
> latwiej
> jesli on nie chce. to ok. ja sie wycofuje, juz to zrobilam w zasadzie. ale
> mnie z boku boli, jak on cierpi a nawet nie wie czasem czemu.
> nie widzi jak czesto odpycha od siebie ludzi...
> z boku czasem lepiej takie rzeczy widac
> sami pewnych rzeczy nie dostrzezemy jesli ktos nas choc troche nie
> naprowadzi
> a on dobrze wiedzial i wie ze kochalam
> teraz to ja sie zastanawiam czy to on kochal. przez jakis czas na pewno.
> ale przez jaki?
A ja sobie dam trzecią rękę uciąć, że problem nie ma związku z Twoją osobą -
tylko ze stosunkeim do osób, które robiły mu wbrew "dla jego dobra". Stąd
też osoba, która nawet z najczystszych pobudek będzie chciała pomóc w tej
czy innej sprawie, w momencie gdy on o tę pomoc nie prosi - w jego odczuciu
będzie ingerować w jego ... nazwijmy to "wolność i odrębność". Chcesz mu
pomóc, chcesz żeby Ci zaufał to bądź dla niego towarzyszką życia, a nie
matkom teresom :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|