Data: 2005-01-07 22:10:40
Temat: Re: moj problem
Od: "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
->J.E. myszkof<- o...@j...home.aster.pl
naszkrobal(a):
> ... dzieki. wiesz... zgadza sie i wystarczy ze jest mi z tym zle. nie
> dobijaj. Ale... kazdy kij ma dwa konce. w jakims stopniu tez jest
> winien tej sytuacji. nie mozesz tego skladac tylko na moje barki. ok.
Nie chciałem niczego "składać". Wybacz.
> ja nie widzialam co robie, ale on tez sie temu nie sprzeciwil... ani
> slowa. bardzo zaluje, ze w koncu inni mowili, nie wiem, kompletnie
> slepa bylam. jak w niczym innym tak w tej sytuacji zasleplam....
'ten się nie myli, co nic nie robi'
> dzieki bogu to nie tylko ja w tym wszystkim zawinilam. tak sie
> dobralismy pechowo. dwoje nastolatkow jeszcze nie nauczonych kochac i
> tworzyc zwiazek
> jedna korzysc jest
> on teraz wie czego potrzebuje (mam nadzieje i tak wnioskuje z jego
> zachowan) a ja nauczylam sie rowniez wielu pozytecznych rzeczy. a
> teraz sie ucze jakos sobie bez niego radzic, bo wlasnie dzis do mnie
> dotarlo jak wielkie poczucie pewnosci i bezpieczenstwa dawal mi ten
> czlowiek...
To do czego dojrzałaś? Czego Cię nauczyła ta sytuacja?
pozdrawiam
tt
--
mansarda netopierza
http://tycztom.7net.pl
|