Data: 2002-02-15 12:31:32
Temat: Re: "moja" kobieta
Od: "trener" <t...@2...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Willie The Pimp" <w...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a4ipa5$hef$1@news.tpi.pl...
> Spotyka się dość często w rozmowach ze znajomymi stwierdzenie "moja
> kobieta".
> Denerwuje mnie to.
>
> Niektóre chłopy po pewnym czasie kręcenia z kobitką, zaczynają traktować
ją
> jako "moją".
>
> BŁĄD !
>
> Następuje bowiem rutyna, element znudzenia i spowszechnienia. "Skoro jest
> moja, to mogę wyluzować". Nie, panowie, nie tędy droga.
>
> "Twój" może byc resorak, bo rzucisz nim o ziemię i się nie obrazi. Dalej
> będzie skakał na resorach jak trzeba. Kobieta na resorach po takiej akcji
> już nie podskoczy. Szkoda, że niektóre połgłówki tego nie kumają.
>
> Były na tej grupie listy (i to w ilościach ogromnych), że "co to zrobić,
bo
> się nasz związek psuje".
>
> Wojciech Pszoniak powiedział kiedyś, że udany związek na długie lata
będzie
> wtedy, kiedy CAŁY CZAS będziemy traktować żonę jak na pierwszym spotkaniu,
> gdy w deszcz staliśmy w parku z bukietem kwiatów a serducho waliło niczym
> dzwon Zygmunta.
> I o to chodzi !
>
> Pamiętajcie, kobieta nigdy nie będzie "Twoja". Podrywaj ją nawet po 25
> latach małżeństwa. Wtedy nic się nie popierdoli.
> PA
czyli sugeruje pan panie psychologu że kwestia rozpadu małżeństwa jest
silnie skorelowana z nazewnictwem jakie stosuje się w tymże związku?
hmmm....
kiedy mówię "moja żona" mam na myśli, że jest to żona moja w sensie że nie
twoja ;-))
czyli tylko taki wyznacznik że to ja się z nią ożeniłem a nie ty.
nie w znaczeniu posiadania na własność..
tak samo kobiety mówią mój mąż...
(to gwoli dokładania facetom za coś co nie jest tylko ich domeną)
a co do rutyny..
zapewniam cię że nazewnictwo jest tu aspektem wtórnym.
i że można powiedzieć "moja żona" z szacunkiem i miłością..
ale, ale.
jakaś część naszego bratniego męskiego społeczeństwa
kiedy przedstawia połowicę znajomym mówiąc "moja żona" zapewne uruchamia u
siebie taki oto skrypt:
"moja żona - krysia zaraz przyniesie kanapeczki, rusz sie kobito, szybciej
zajrzyj no tam do lodówki i przynieś nam tu co nieco, postaw buteleczkę, tak
usiądź, ale blisko kuchni, o przynies jasiowi łyzeczkę, przynieś szklankę,
zdróweczko pani domu, taa, wynieś talerze i przynies ciasto, aha podaj
pilota, pozmywaj bo jestem zmeczony"
no tak. ale w każdym społeczeństwie jest jakis margines. cała rzecz w tym by
ten margines nie stał się normą.
a twoją prostą receptą przejmie sie może jeden człowiek.. nazywa sie willy
the cos tam.. znasz..??
a jeśli juz nawiązujesz do postów na tej grupie o tematyce "cos sie popsuło"
to zauważ, że zwiazki te nie maja za sobą 25 lat pozycia.. one są duzo
młodsze .. i co? już nuda..? juz rutyna..?
notabene tych postów o tematyce miłosnej jest żenująco dużo i czasami mam
wrażenie że to jakis kącik złamanych serc czy zakompleksionych osobników.
pozdrowienia
ps. wojciech pszoniak jest niedojrzałym lubieżnikiem ;-))
ps2. czytujesz łysiaka?
|